.webp)
Producent nadał mu imię Rocky – i choć na pierwszy rzut oka może brzmieć to zabawnie, to po kilkunastu dniach z tym robotem muszę przyznać – coś w tym jest. Bo Rocky, choć może nie ma rękawic bokserskich, z charakteru to prawdziwy zawodnik. Nie zraża się kablami, nie panikuje przy dywanach, dzielnie mopuje zaschnięte plamy i bez problemu robi kolejne okrążenia całego mieszkania. A do tego wygląda, jakby właśnie wyszedł z designerskiego showroomu.
W NASZEJ RECENZJI ZNAJDZIESZ: |
Minimalistyczna rozkosz dla oczu – pierwsze wrażenia
Moje pierwsze wrażenia po wyjęciu robota z pudełka? Całość prezentuje się niezwykle elegancko i stylowo. Minimalistyczny design sprawia, że urządzenie dobrze współgra z wnętrzem mojego salonu. Robot ma obły, niemal perfekcyjnie okrągły kształt, z łagodnymi liniami i delikatnie opadającymi krawędziami. Górna część to matowy, gładki panel bez połysku, który nie zbiera odcisków palców.
Rocky ma bardzo prosty, czysty design – całość jest wykończona w matowej bieli. W dotyku tworzywo sprawia wrażenie bardzo porządnego – bo takie właśnie jest. Nic tu nie trzeszczy, wszystko do siebie pasuje, nie ma żadnych dziwnych szczelin czy taniego plastiku.
Na górze są tylko dwa małe przyciski i czujnik – wszystko bardzo dyskretne, minimalistyczne. Co ciekawe, model nie ma typowej dla Roborocka wystającej wieżyczki z radarem – cała góra jest zupełnie płaska. Czujniki są schowane z przodu, dzięki czemu robot jest niższy i bez problemu wjeżdża pod meble.
Z boku wystaje szczotka – cienka, zgrabna, w kolorze szarym – też nie wygląda, jakby była przypadkowo doklejona. Wszystko ma tu swoje miejsce.
Na spodzie znajdują się dwa okrągłe mopy z szarymi włoskami. Wyglądają całkiem niepozornie, ale robią świetną robotę. I nawet sam dół jest zaprojektowany tak, żeby nie wyglądał jak mechaniczny potworek – bardziej jak urządzenie z półki premium.
Stacja dokująca jest wysoką, dwustrefową bryłą o orientacji pionowej, zdominowaną przez czyste linie i geometryczną prostotę. Mimo że jest sporych rozmiarów (340 × 487 × 519 mm), to nie przytłacza mojego salonu. Wręcz przeciwnie – wygląda jak stylowy element wystroju
Składa się z ona dwóch głównych sekcji: górnej – jasnobiałej, z delikatnym pionowym ryflowaniem i dolnej – satynowoszarej, gładkiej i jednolitej. Całość zachowuje symetryczny charakter. Moje pierwsze skojarzenie to nowoczesna kolumna głośnikowa lub element audio Hi-Fi klasy premium. Miejsce dokowania robota to płytkie zagłębienie z estetycznie ukrytymi prowadnicami – konstrukcja sprawia, że odkurzacz idealnie się chowa w stacji i nie wystaje z niej.
Jak sprząta Rocky
Wymiary robota to 350 × 352 × 79,8 mm. Sprawia to, że urządzenie nie ma większego problemu z wjeżdżaniem pod kanapę czy niższe szafki. Wręcz przeciwnie – robi to świetnie. Oczywiście oprócz wymiarów istotną rolę odgrywa radar. Czujniki do nawigacji zostały zamontowane w wysuwanej i chowanej kopule Retract Sense. Dzięki temu mogą się automatycznie chować i wysuwać – Rocky sam o tym decyduje.
Robota wyposażono we wbudowaną kamerkę Reactive AI, która pomaga urządzeniu skutecznie omijać i wykrywać przeszkody. Dzięki temu może rozpoznać aż 108 typów przedmiotów w 26 kategoriach (np. miski, przewody, buty czy zabawki). Wychodzi mu to naprawdę dobrze. Zdarzyło się co prawda, że robot wciągnął dywanik w łazience, ale nie ma co narzekać. Rocky bez mojej pomocy się wyswobodził, więc należy mu się pochwała. Niestety czasami wplątywał się też w kable – cóż, nikt nie jest idealny.

Jedna z fajniejszych (i zaskakująco praktycznych) funkcji Qrevo Edge T to rozpoznawanie zwierząt. Dzięki kamerom i czujnikom widzi, że ma do czynienia z pupilem, a nie np. z kapciem czy krzesłem. Automatycznie zwalnia, zatrzymuje szczotkę i omija go na bezpieczną odległość. Działa to super! Mam dwa koty, które lubią się położyć dokładnie na środku pokoju – robot nie wjeżdża w zwierzaka, tylko delikatnie reaguje. Nie straszy więc pupila, a ja jestem spokojna, że np. nie przejedzie mu po ogonie. A gdy jesteś poza domem, możesz zadzwonić do zwierzaka przez kamerkę. Dzięki temu w końcu się dowiedziałam, co robią moje koty, gdy jestem poza domem (bez zaskoczenia – głównie śpią).
Nie mam też zbyt wielu powodów do narzekań, jeśli chodzi o skuteczność sprzątania robota, o ile nie wymaga się od niego radzenia sobie z trudnymi do usunięcia zabrudzeniami. Siła ssania wynosi 18 500 Pa, co moim zdaniem w zupełności wystarcza do odkurzenia dywanu z włosami lub sierścią zaplątaną we włókna. Oczywiście nie zawsze będzie to w stu procentach skuteczne, ponieważ Rocky (jak większość robotów) jest przeznaczony do codziennego sprzątania.
Górny panel robota się zdejmuje – nie ma żadnych zaczepów i można go wygodnie wyjąć. Po jego otwarciu mamy dostęp do pojemnika na kurz (który także można wyjąć, aby np. go wyczyścić).
Jedna z rzeczy, które naprawdę robią różnicę w Roborocku Qrevo EdgeT, to FlexiArm. Specjalna wysuwana boczna szczotka sięga tam, gdzie inne roboty nie potrafią. Jak to działa? W skrócie – podczas jazdy Rocky rozszerza się z jednej strony – jego szczotka wychodzi trochę poza obrys obudowy. Dzięki temu zbiera kurz i śmieci tuż przy krawędziach, dociera do narożników, które zwykle są pomijane przez klasyczne, okrągłe roboty i nie zostawia irytującej linii kurzu wzdłuż ściany. I co ważne – nie wygląda to jak mechaniczny pająk. Ramię wysuwa się elegancko, działa cicho i chowa się, gdy nie jest potrzebne.
Qrevo Edge T ma coś, co Roborock nazywa Dual Anti-Tangle – czyli system dwóch szczotek, które zostały zaprojektowane tak, żeby jak najmniej wkręcały się w nie włosy. I faktycznie – działa to całkiem nieźle.
Roborock Qrevo Edge T można obsługiwać na dwa sposoby – przez aplikację i za pomocą poleceń głosowych. Robot reaguje na frazę „hello, Rocky”, po której można np. kazać mu zacząć sprzątanie, zmienić tryb czy wyczyścić konkretne pomieszczenie. Brzmi super, ale... w praktyce działa to różnie. Zdarzało się, że robot nie zareagował od razu albo trzeba było powtórzyć komendę. Za każdym razem starałam się mówić głośno i wyraźnie, a on po prostu milczał albo wykonywał polecenie, ale z lekkim opóźnieniem.
Qrevo Edge T ma też specjalny tryb Deep Carpet Cleaning przeznaczony do czyszczenia dywanów. Robot robi dwa przejazdy na krzyż – czyli nie tylko tam i z powrotem, ale jeszcze pod kątem. Zwiększa wtedy siłę ssania i lepiej dociera do głębszych warstw runa. Dywan jest nie tylko powierzchniowo odkurzony, ale też naprawdę odświeżony – widzę różnicę, chociaż z wierzchu nie wyglądał na brudny.

Mopowanie? Żaden problem
Zamiast zwykłej wilgotnej ściereczki doczepionej do spodu (jak w tańszych modelach) tu mamy pełnoprawny system mopowania z porządną technologią. Pod spodem znajdują się dwa okrągłe pady mopujące, które:
- obracają się z dużą prędkością (nawet 200 obr./min.);
- dociskają się do podłogi, żeby lepiej usuwać zabrudzenia;
- są stale nawilżane czystą wodą z wewnętrznego zbiornika.
Jeśli włączysz funkcję Vacuum Carpet First, robot zacznie od dokładnego odkurzenia wykładzin, zanim zabierze się do mopowania reszty mieszkania. Dlaczego to ma sens? Nie roznosi on brudu z dywanu po całym mieszkaniu i mopuje już czystą powierzchnię – a nie pokrytą piachem czy sierścią. Sprytne i działa bardzo logicznie.
Pady mopujące, podobnie jak szczotka FlexiArm, same się wysuwają. Są one wyposażone w technologię podnoszenia i opuszczania. Jeśli chcesz tylko odkurzyć, to pady są podniesione i nie przeszkadzają Rocky’emu w pracy.
Urządzenie ma też wbudowany pojemnik na wodę, dzięki czemu nie musiałam go samodzielnie wyciągać i wypełniać – robot sam o to zadbał.
Porozmawiajmy o stacji dokującej
Stacja dokująca może działać praktycznie w pełni autonomicznie. Co to oznacza? Producent umieścił w niej zbiorniki na wodę czystą i brudną, a także worek na kurz. Wiadomo, że robot sam nie opróżni pojemników ani worka (a szkoda!), jednak poinformuje cię o takiej potrzebie. Zbiornik na wodę czystą ma pojemność 4 litrów, na brudną 3,5 litra, a worek na kurz – 2,7 litra. Korzystałam z Rocky’ego, używając jedynie czystej wody, bez detergentu. I nie narzekam – radził sobie świetnie!
Stacja potrafi naprawdę dużo – samodzielnie czyści mopy wodą o temperaturze 75°C i osusza powietrzem o temperaturze 45°C. Mycie jest bardzo skuteczne, byłam pozytywnie zaskoczona czystością mopów po kilku rundach sprzątania. Wyglądały prawie jak po wyjęciu z pudełka i co ważne, nie przesiąknęły brzydkim zapachem. Nie pomagałam robotowi wybierać cykli czyszczenia mopów – zostawiłam mu tę decyzję. I dobrze, bo nie potrzebował mojej pomocy!
Obsługa stacji jest naprawdę prosta i intuicyjna. Bez problemu da się otworzyć szufladę na worek czy wyjąć pojemniki, aby dolać wody / opróżnić je. Czyszczenie systemu mopowania również nie sprawia problemów. A nóżki znajdujące się na spodzie sprawiają, że stacja bardzo dobrze trzyma się podłoża.
Kilka słów o aplikacji
Obsługa Roborocka Qrevo Edge T przez aplikację to czysta przyjemność. Interfejs jest czytelny, dobrze przemyślany i naprawdę funkcjonalny – wszystko da się ogarnąć intuicyjnie, bez przeklikiwania się przez milion opcji.
Podczas pierwszego przejazdu robot tworzy mapę całego mieszkania, a co ciekawe – sam przypisuje nazwy pomieszczeniom. I często trafia zaskakująco dobrze!
Edytowanie mapy jest banalne. Możesz:
- przenosić i łączyć pokoje;
- dodawać meble;
- oznaczać typy powierzchni (np. dywan, panele);
- ustawiać strefy zakazane (np. wokół misek pupila albo pod stolikiem z kablami).
Jeśli ktoś ma dom piętrowy, może tworzyć osobne mapy dla każdego poziomu – nie testowałam tej opcji, bo mam mieszkanie parterowe. Wiem jednak, że robot sam po schodach nie wjedzie i ma zabezpieczenia przed spadkiem z krawędzi.
Sterowanie robotem jest bardzo wygodne. Z poziomu aplikacji można wysłać go do konkretnego pokoju, wyznaczyć fragment podłogi do posprzątania, wybrać tryb mopowania lub odkurzania, a nawet zostawić decyzję algorytmowi AI, który sam określi, jak najlepiej posprzątać daną powierzchnię.
Jeśli chodzi o tryby, mamy tutaj cały przekrój – od cichego i zrównoważonego, przez turbo i maksymalny, aż po tryb Max+, który jest wyjątkowo mocny, ale też dość głośny. Przy mopowaniu można ustawić poziom wody i to, czy robot ma przejechać daną strefę raz, czy dwa razy. Funkcja wypada dobrze i daje realny wpływ na jakość sprzątania. Świetnie działa też wykrywanie dywanu – kiedy robot na niego wjedzie, automatycznie zwiększa moc ssania, a mopy się unoszą, żeby nie zmoczyć włókien.
W aplikacji można też ręcznie zarządzać stacją – np. uruchomić opróżnianie zbiornika albo mycie mopów. Jest też historia sprzątania, gdzie można podejrzeć, co robot zrobił danego dnia i w których miejscach. Dodatkowo mamy dostęp do stanu technicznego Rocky’ego – widać zużycie filtrów, szczotek i czujników, a to ułatwia planowanie konserwacji.
Czy Rocky wypada dobrze – moja opinia
Po ponad tygodniu testowania mogę spokojnie powiedzieć, że Roborock Qrevo EdgeT to jeden z tych sprzętów, które robią dokładnie to, co obiecuje producent. Wygląda świetnie, sprząta solidnie, a do tego ma w sobie sporo sprytu i samodzielności. Dzięki nowoczesnym funkcjom widać, że to już nie tylko robot odkurzający, ale też mały domowy asystent.
Oczywiście nie jest idealny – sterowanie głosowe mogłoby działać lepiej, a czasem trzeba go uratować, gdy w coś się zaplącze. Ale czy go polecam? Zdecydowanie tak – szczególnie jeśli chcesz czegoś więcej niż tylko standardowego odkurzacza z funkcją mopowania. To sprzęt, który myśli, ogarnia i wygląda dobrze nawet wtedy, gdy nic nie robi.
