
Sprawdziłem, jak działa parownica Tefal DT9814. A takiej jeszcze nie używałem, bo łączy ona siłę pary z siłą przyciągania. Czy efekt jej pracy jest zatem widocznie lepszy? Czy można go porównać do tego, który daje żelazko? Jak leży w dłoni i jak sobie radzi z różnymi materiałami? Wszystkiego się dowiesz już za chwilę. Przeczytaj tekst i zdecyduj, czy parownica Tefal DT9814 to urządzenie, które chcesz mieć u siebie w domu.
Pierwsze wrażenia
Parownica Tefal DT9814 spodobała mi się od razu po wyjęciu jej z pudełka. Wersja w delikatnym miętowym kolorze z pomarańczowymi akcentami jest estetyczna i robi wrażenie bardzo solidnej. Gdyby o wyborze sprzętów miał decydować tylko wygląd, to długo bym się nie zastanawiał. Bardzo dobrze też leży w dłoni, jest dobrze wyważona, choć nie jest najlżejsza, bo waży 1,4 kg. Ma wyjmowany zbiornik na wodę o pojemności 100 ml, czyli o standardowej jak dla parownicy pojemności. Długi kabel – 2,6 metra – ułatwia zaś swobodne manewrowanie urządzeniem. Korzystanie z niej zapowiadało się ciekawie, więc po przeczytaniu dołączonej instrukcji obsługi od razu wziąłem się do parowania.
Do pracy
Obsługa urządzenia jest prosta, intuicyjna, zwłaszcza gdy nie jest to pierwsza parownica, z której korzystasz. Zanim podłączysz ją do kontaktu, musisz tylko napełnić zbiorniczek na wodę – możesz używać wody kranowej. Szkoda, że w zestawie z parownicą nie było żadnego pojemniczka z dzióbkiem, który ułatwiłby wlewanie wody przez dość mały otwór. Po zamontowaniu zbiorniczka podłączasz urządzenie do prądu i wciskasz guzik włączania/wyłączania z diodą, która najpierw miga, a już po 30 sekundach – gdy parownica jest gotowa do pracy – świeci światłem ciągłym. O gotowości do pracy informuje też dodatkowo sygnał dźwiękowy.
Parownica Tefal DT9814 ma moc 1400 W i 3 tryby pracy:
- para;
- para i delikatne ssanie;
- para i turbossanie.
Dzięki temu dopasujesz intensywność jej pracy i do tkaniny, którą ma rozprostować, i do rodzaju zagnieceń. Parownica sprawdzi się i do grubszych tkanin, i do tych delikatnych, a nawet syntetycznych (choć tutaj warto najpierw przetestować, czy para nie uszkodzi materiału). Ja na początek wybrałem bawełnianą koszulę i tryb para i delikatne ssanie.
Opcja zasysania materiału wyróżnia tę parownicę Tefala spośród innych dostępnych na rynku. Dzięki technologii OptiFlow tkaniny są utrzymywane przy głowicy parowej i nagrzanej stopie Monotemp, a to sprawia, że skuteczność urządzenia jest wyższa. Efekt jest zauważalny już po jednym przeciągnięciu, więc potrzeba mniej czasu na przygotowanie ubrań. Dodatkowo ułatwia to korzystanie z urządzenia, bo nie musisz wieszać wieszaka z ubraniem na drzwiach czy poręczy, by jedną ręką naciągać materiał, a drugą prowadzić parownicę.
Zajęcia praktyczne – pierwsza runda
Parownica rozgrzana – czas sprawdzić ją w działaniu. Na pierwszy rzut wybrałem ubrania, które były już noszone i pogniotły się w czasie siedzenia, oraz te, które leżały złożone w szafie. Ani jedne, ani drugie nie wymagały prania. Rozprostowanie zagnieceń, odświeżenie i higieniczne działanie pary – to wszystko, czego im było trzeba. Zacząłem od casualowej, średnio grubej bawełnianej koszuli. Wcisnąłem i przytrzymałem przycisk pary/ssania (tryb para i delikatne ssanie) i efekt mnie zaskoczył. Pozytywnie! Wieszak z koszulą trzymałem w jednej ręce, a w drugiej – parownicę. Materiał był przysysany do płytki prasującej, dobrze do niej przylegał i już po jednorazowym przeciągnięciu po nim efekt był bardzo dobry – zagniecenia zniknęły, a materiał wyglądał świeżo, jak po prasowaniu.
Do odświeżenia delikatnego bawełnianego swetra użyłem samej pary – nadal wieszak trzymałem w ręce i nie naprężałem tkaniny, a efekt był i tak bardzo dobry (w tym trybie zasysanie nie działa). Zaryzykowałem też ze swetrem kaszmirowym, i tutaj również tkanina była wyraźnie odświeżona. Rezultat według mnie był lepszy niż przy innych parownicach, których używałem wcześniej, a na pewno szybciej osiągnąłem oczekiwany efekt.
Tryb pary z turbossaniem sprawdziłem na spodniach. Jako pierwsze – z grubej bawełny, sztywniejsze. Jako drugie – lniane. I w obu przypadkach udało się rozprostować charakterystyczne zagniecenia, które powstają podczas siedzenia, np. pod kolanami. Tkanina lepiej się też prezentowała po odświeżającym działaniu pary.
Dla pewności na szybko odświeżyłem też lekką letnią koszulę z wiskozy i 2 bawełniane bluzy – cieńszą i grubszą. Z bardzo dobrym efektem, bo po jednorazowym przeciągnięciu materiału, w trybie pary z delikatnym ssaniem, zagniecenia zniknęły.
Podsumowując, w tego typu zadaniach parownica Tefal DT9814 sprawdziła się rewelacyjnie. Nie mam żadnych zarzutów co do jej skuteczności. Bardzo dobrze współpracuje zarówno z materiałami grubymi, jak i cieńszymi czy delikatnymi. Rezultat spokojnie można porównać do tego, jaki byłby po użyciu żelazka.
Trzeba jednak przyznać, że podczas takiego maratonu – 2 koszule, 2 swetry, 2 pary spodni i 2 bluzy – dało się odczuć ciężar parownicy, a trzymanie wieszaka pod koniec nie było już komfortowe, więc bluzy zawiesiłem na drzwiach. Mam jednak poczucie, że rzadko używa się parownicy do tak wielu ubrań naraz, a na początkowym etapie praca była naprawdę bardzo wygodna.
Co mi przeszkadzało, to dźwięk, który urządzenie emituje podczas pracy w trybach z zasysaniem. Niestety nie jest on neutralny, dla mnie był zbyt głośny (w trybie samej pary parownica jest całkowicie bezgłośna). Ale coś za coś – by tkanina była skutecznie utrzymywana przy głowicy parowej z rozgrzaną stopą Monotemp, musi pracować silnik, który generuje silny przepływ powietrza. Skuteczność i szybkość kontra hałas – to już decyzja indywidualna.
Zajęcia praktyczne – druga runda
Zachęcony hasłem producenta, że skuteczność prasowania parownicą Tefal DT9814 jest zbliżona do prasowania żelazkiem, i efektami jej pracy postanowiłem ją przetestować także na ubraniach, które właśnie zdjąłem z suszarki po praniu – T-shirt i 2 bawełniane koszule, jedna prosta, casualowa, a druga z grubszego, fakturowanego materiału z charakterystycznym kołnierzykiem, tzw. kubańskim, czyli z szeroko otwartymi wyłogami.
Jeśli chodzi o koszule, to przód i tył – także problematyczna zazwyczaj listwa z guzikami – były rozprasowane rewelacyjnie. Jakość jak najbardziej porównywalna z żelazkiem. Z rękawami (w jednej koszuli długie, w drugiej – krótkie) miałem trochę problemów. Nie dlatego, że parownica nie radzi sobie z materiałem, tylko dlatego, że po prostu trudniej to zrobić w powietrzu. Podobnie było z mankietami, kołnierzykami czy zaszewkami na plecach. Przy odrobinie cierpliwości efekt okazał się jednak zadowalający.
Z T-shirtem poszło lepiej niż z koszulami – efekt całościowy był jeszcze bardziej zbliżony do tego uzyskanego żelazkiem. Choć przy rękawkach i bokach też trzeba się było trochę pogimnastykować. Może to po prostu kwestia wprawy. Szkoda jednak, że tej parownicy nie można używać w poziomie – ciekawe, czy wtedy efekt jej pracy w przypadku miejsc problematycznych byłby zadowalający.
Test parownicy Tefal DT9814 – czy warto ją kupić
Parownica Tefal DT9814 to bardzo dobre urządzenie – ekspresowo się nagrzewa, jest skuteczna w wygładzaniu i odświeżaniu różnych rodzajów tkanin (nie tylko ubrań, ale także na przykład zasłon bez ich zdejmowania czy domowych tekstyliów, jak poszewki poduszek czy elementy tapicerki), ma aż 3 tryby pracy i dobrze wygląda. A dodatkowo ma system automatycznego wyłączania po 8 minutach bezczynności, co zwiększa bezpieczeństwo. U mnie co prawda nie mogłaby całkowicie zastąpić żelazka, ale nie mam też takich oczekiwań w stosunku do parownicy. Z pewnością jednak jest to najlepsza parownica, jakiej do tej pory używałem.