
Odkurzacz bezprzewodowy Dyson V12 Origin to jeden z lżejszych modeli na rynku. Jednak czy niewielka waga i kompaktowe wymiary to wszystko, co ma do zaoferowania ten model? Sprawdziłam, jak sobie radzi z odkurzaniem różnych powierzchni, czy wystarcza na dłuższe sprzątanie, dobrze filtruje powietrze i jest wygodny w czyszczeniu. Przeczytaj mój test i przekonaj się, czy to lekki sprzęt do zadań wagi ciężkiej.
Poznajemy się z Dyson V12 Origin – unboxing i pierwsze wrażenia
Szczerze mówiąc, ucieszyła mnie możliwość przetestowania odkurzacza pionowego Dyson V12 Origin. Mam już na koncie recenzje innych modeli tej brytyjskiej marki i z każdym kolejnym testem coraz bardziej doceniam jakość wykonania oraz przemyślane rozwiązania zastosowane w urządzeniach. Tym razem przyszła pora na coś prostszego – model do codziennego odkurzania różnych powierzchni w domu lub aucie. Kompaktowy i niesamowicie lekki, mogący się pochwalić wagą zaledwie 2,2 kg.
Pierwsze spotkanie z Dyson V12 Origin przebiegło zgodnie z moimi oczekiwaniami. Tak jak w droższych, bardziej zaawansowanych technicznie sprzętach także tu Dyson postawił na perfekcję. Dostarczył sprzęt zapakowany w mocny i estetyczny karton o wadze mniej więcej 5 kg i wymiarach 80 × 25 × 15 cm.
Po otwarciu pudełka widać staranne ułożenie wszystkich elementów – nic się nie przemieszcza, wszystko jest dobrze zabezpieczone. I jak zawsze komplet zachwyca kolorystyką oraz typowymi dla marki detalami, np. obwódką korpusu à la kwiatek czy czerwonymi przyciskami.

Z opakowania wyjęłam:
- korpus odkurzacza V12 Origin z silnikiem cyfrowym Dyson Hyperdymium, filtrem HEPA i 7-ogniwowym akumulatorem litowo-jonowym;
- rurę prostą;
- elektroszczotkę Slim Fluffy – do podłóg twardych;
- minielektroszczotkę – do tapicerek, poduszek, materaców itp.;
- końcówkę combi – ze ssawką gładką i przesuwną szczotką;
- obrotową końcówkę szczelinową – z przesuwną szczotką i funkcją zmiany kąta o 22°;
- okrągłą szczotkę z miękkim włosiem – do czyszczenia powierzchni bardzo delikatnych;
- elastyczną rurę przedłużającą – o dł. od 20 do 60 cm;
- stację dokującą – do mocowania do ściany, z uchwytami na odkurzacz i dwa akcesoria;
- ładowarkę akumulatora;
- instrukcję obsługi oraz kartę gwarancyjną.
W tym bogatym zestawie na próżno szukać szczotki do dywanów lub wykładzin. Tak, producent celowo z niej zrezygnował (może z myślą o użytkownikach, którzy – jak ja – muszą zwykle kupować odkurzacze ze szczotką do dywanów, nie mając w domu ani skrawka tkaniny na podłodze).

Sam korpus odkurzacza waży tylko 1,48 kg, z czego 0,52 kg stanowi akumulator. Baterię można bardzo łatwo wyjąć (wystarczy nacisnąć przycisk i odłączyć).
Urządzenie – poza tym, że dobrze się prezentuje – świetnie leży w dłoni. Jest doskonale wyważone. W centralnej części ma ukryty silnik i system cyklonów. W przedniej – pojemnik na kurz o poj. 350 ml, natomiast w tylnej – moduł do filtracji powietrza wylotowego z antyalergicznym filtrem HEPA.

Podobnie jak akumulator także pojemnik na kurz oraz system filtrów są łatwe w demontażu (więcej na temat przeczytasz w rozdziale o czyszczeniu odkurzacza).
Aby szybciej nauczyć się obsługi Dyson V12 Origin, warto się oczywiście zapoznać z papierową instrukcją użytkowania lub skorzystać z aplikacji MyDyson.

Moim zdaniem aplikacja jest przystępniejsza i bardziej przyjazna użytkownikowi – zawiera mnóstwo filmików instruktażowych i poradnikowych. Podpowiada m.in., jak dbać o sprzęt, by niezawodnie nam służył. Pozwala nawet na kontakt z ekspertem Dyson.
Pierwsze uruchomienie – brawa za czerwony przycisk
W przeciwieństwie do wielu odkurzaczy pionowych tej marki w Dyson V12 Origin nie trzeba cały czas naciskać przycisku zasilającego. Do włączania i wyłączania służy duży, wygodny w obsłudze, czerwony przycisk umieszczony na froncie korpusu.

Dla mnie to ogromny plus. Wystarczy jedno kliknięcie i można się skupić na tym, co najważniejsze, czyli wyłapywaniu nieczystości.

Drugi przycisk – mniejszy, srebrny – znajduje się na panelu sterowania z wyświetlaczem LCD. Umożliwia zmianę trybów pracy: Eco, Med i Boost. Naciskając go, dowiadujemy się także, na ile minut wystarczy nam akumulator w danym trybie. I jakby tego było mało, każdemu naciśnięciu towarzyszy jeszcze zmiana koloru grafiki (zielony jest zarezerwowany dla Eco, niebieski dla Med, a czerwony dla Boost).

Mój test domowy zaczęłam od szczotki Slim Fluffy – z szybkoobrotowym wałkiem przeznaczonym do sprzątania podłóg twardych. Pierwsza myśl po włączeniu odkurzacza z zamontowaną rurą i szczotką Slim Fluffy w trybie Med? Jak cicho! Urządzenie generowało stonowane dźwięki (według producenta na poziomie 76 dB). Miękki welurowy wałek przesuwał się po drewnianej podłodze niemal bezgłośnie. Doskonale zbierał kurz i rozrzucone przed nim płatki kwiatów w salonie.

Wałek równie cicho sunął po płytkach ceramicznych. W łazience szczotka Slim Fluffy – dość niska (o wys. 4,5 cm), z ruchomym, elastycznym przegubem – mogła się wykazać głębokim nurkowaniem pod szafkę. Zdała również egzamin z odkurzania niskiej półki meblowej.

Spodobała mi się też jej zwrotność, szeroki kąt obrotu (ok. 120°). Bez problemu okrążała nogi stołu i krzeseł, docierała do krawędzi ścian czy schodów. Manewrowanie nią na pewno ułatwiała mała waga – zarówno szczotki, jak i rury odkurzacza.
A jak welurowy wałek radził sobie z rozsypaną niby przez przypadek ziemią? Bardzo dobrze. I choć nieco się przybrudził, wystarczyło go odkurzyć ssawką, by szybko odzyskał intensywne kolory. Doskonale zbierał większe śmieci, np. płatki śniadaniowe lub konfetti. Gorzej szło mu jednak odkurzanie cięższych nieczystości – ziaren kawy lub żwirku. W tej roli lepiej odnajdowała się sama rura, bez wałka. Albo mniejsze ssawki, które przedstawię za chwilę.
Ssawki do zadań specjalnych – precyzja i pomysłowość
Mile zaskoczyła mnie okrągła szczotka z miękkim włosiem, której nie testowałam w poprzednich modelach Dyson.

Zgodnie z przeznaczeniem użyłam jej do czyszczenia delikatnych powierzchni – ekranu telewizora, szklanych wazonów, obudowy laptopa oraz książek. Jej pędzelkowe włosie bardzo łagodnie obchodziło się z każdym przedmiotem, nie pozostawiając smug czy zarysowań.

Co ciekawe, końcówka ma funkcję samooczyszczania – na pędzel nasuwa się specjalny plastikowy pierścień, będący ruchomym modułem ssawki, po czym przekręca pierścień w jedną i drugą stronę. Kurz, pyłki lub pajęczyny uwalniają się wtedy od włosia, dzięki czemu ssawka zawsze pozostaje czysta i gotowa do działania. Mała rzecz, a bardzo przydatna, prawda?

Czas na prezentację ssawki szczelinowej z wysuwanym grzebykiem. Ta długa (35 cm), wąska i bardzo precyzyjna końcówka pomogła mi dotrzeć do wielu trudno dostępnych miejsc – usunęłam nią kurz zalegający w szczelinach komody, za lodówką i meblami oraz na listwach przypodłogowych. Dodatkowo docieranie do zakamarków ułatwiała opcja zmiany kąta ssawki.

Czy można ją polecić również do odkurzania auta? Jak najbardziej. W moim teście pokazała, że potrafi zasysać okruszki z różnych wnęk, schowków czy siedzeń między fotelami.
Co ważne, gdy podłączy się do niej (albo innej dowolnej ssawki) elastyczną rurę przedłużającą, to korpus odkurzacza nie wymaga nawet trzymania.
.jpg)
Można go odłożyć na siedzenie lub podłogę i manewrować samą końcówką połączoną z giętką, rozciągliwą rurą (podobnie jak w zwykłym odkurzaczu).

Jeżeli się zastanawiasz, co potrafi ssawka combi, to nie spodziewaj się tym razem fajerwerków. Robi to, co powinna.Z jej pomocą zebrałam kurz z ram okiennych, blatu biurka i półek z dekoracjami. To uniwersalna, klasyczna ssawka 2 w 1 z przesuwną szczotką. Idealna do szybkiego zbierania codziennych zabrudzeń z małych powierzchni.
Moc ssania i filtracja – nie tylko na pokaz
Moc ssania deklarowana przez producenta to w Dyson V12 Origin 120 AW, czyli mniej niż w najnowszych topowych modelach. Do codziennego sprzątania mieszkania w zupełności mi ona jednak wystarczała. Najczęściej korzystałam z trybu Med (średniego), który dobrze radził sobie z kurzem, okruszkami i zwykłymi zabrudzeniami na twardych powierzchniach.

Tryb Boost (najwyższy) przydawał się sporadycznie, np. przy rozsypanych płatkach śniadaniowych, w szparach przy kaloryferze albo podczas czyszczenia wnętrza samochodu. Wtedy faktycznie czuć było pełną moc silnika Dyson Hyperdymium, który zgodnie z informacją producenta przyspieszał do ponad 120 000 obr./min. Tryb ten pobiera jednak sporo energii z akumulatora, więc warto go używać z rozwagą – ale o tym więcej za chwilę.
Kolejny tryb – Eco – oferuje najdelikatniejszy i najcichszy sposób pracy. W moim odczuciu idealnie się nadaje do usuwania lekkich zabrudzeń i gdy nie chcemy zakłócać snu pozostałym domownikom.

Duży plus przyznaję modelowi także za filtrację powietrza. System całkowicie szczelnej filtracji HEPA wychwytuje tu nawet mikroskopijne cząsteczki kurzu, pyłki i alergeny. Producent zapewnia, że zatrzymuje on do 99,97% cząsteczek wielkości do 0,1 µm, i nie mam powodów, by w to nie wierzyć. Podczas odkurzania nie czułam żadnego zapachu kurzu ani „powietrza po przejściach”, co się zdarza w wielu tańszych odkurzaczach. Powietrze wydmuchiwane z tylnej części było czyste, neutralne – co wydaje mi się ważne zwłaszcza przy sprzątaniu w małych pomieszczeniach lub w obecności dzieci czy alergików.
Czas pracy i ładowanie akumulatora
Dyson V12 Origin ma mocny, wbudowany akumulator litowo-jonowy, który – według producenta – powinien pracować do 60 min w trybie Eco. I rzeczywiście, nie są to obietnice bez pokrycia. Gdy testowałam tryb Eco przy lżejszym sprzątaniu, z podpiętą rurą i ssawką podłogową, bateria wystarczała na 50–60 min.

Przestawienie trybu na Med skracało czas pracy do 30–35 min. Wystarczająco, by odkurzyć 50–60 m² bez konieczności ładowania. Tryb Boost to oczywiście zupełnie inna historia – tam pełna bateria znika w niecałe 5–8 min.

Ładowanie akumulatora od zera do pełna trwa mniej więcej 3,5 godz. Można to zrobić, wpinając kabel do korpusu z zamontowaną baterią albo do samej baterii. W obu przypadkach niebieska dioda LED informuje o procesie zasilania. Dodatkowo jeżeli ładujemy akumulator zamontowany w korpusie, w każdej chwili możemy sprawdzić na panelu sterowania procentową wartość zasilenia (naciskamy srebrny przycisk).
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka – tuż po naładowaniu i bez podłączonych ssawek odkurzacz wskazywał gotowość do 75 min pracy w trybie Eco, 42 min w Med i 8 min w Boost.
Czyszczenie i konserwacja odkurzacza pionowego Dyson – szybko i perfekcyjnie
Jedna z rzeczy, na którą zawsze zwracam uwagę w testach, to łatwość czyszczenia sprzętu. I tu Dyson V12 Origin ponownie nie zawodzi.

Jego pojemnik na kurz o poj. 350 ml opróżnia się błyskawicznie – należy tylko przesunąć czerwony suwak na pojemniku, by jego wieczko się otworzyło i śmieci trafiły do kosza.

Obudowę pojemnika można też całkowicie odłączyć od odkurzacza, na przykład po to, by umyć ją pod bieżącą wodą albo dokładniej usunąć nieczystości z korpusu.
Równie prosto demontuje się i czyści filtr HEPA. Dzięki gwintowanemu systemowi mocowania wystarczy przekręcić i wyjąć moduł filtrujący powietrze. Następnie (zgodnie z zaleceniami producenta) stukamy filtrem o brzeg kosza na śmieci – pozbywamy się w ten sposób pyłu zatrzymanego przez filtr. Raz na miesiąc warto umyć filtr pod bieżącą, letnią wodą i dobrze osuszyć (najlepiej 24 godz.).

Na uwagę zasługuje też łatwość czyszczenia szczotek i ssawek. Welurowy wałek w szczotce Slim Fluffy brudzi się, wiadomo – szczególnie po spotkaniach z ziemią, pyłkami czy jedzeniem. Jednak wystarczy go od czasu do czasu odczepić, odkurzyć lub delikatnie umyć w ciepłej wodzie z dodatkiem łagodnego detergentu, by znów wyglądał jak nowy.

Podobnie łatwe w pielęgnacji są pozostałe ssawki i akcesoria. Minielektroszczotkę bezproblemowo się odłącza od obudowy i jeszcze sprawniej dociera do jej wszystkich zakamarków. Małe ssawki można nawet myć pod bieżącą wodą.
Komu poleciłabym Dyson V12 Origin
W moim odczuciu Dyson V12 Origin to model idealny dla osób, które szukają lekkiego, zwinnego i ładnie wyglądającego pionowego odkurzacza bezprzewodowego. To sprzęt o dość dobrej, ale nie imponującej sile ssania w trybach Med i Eco. W trybie Boost doskonale zasysa, ale też szybciej się rozładowuje. Na szczęście producent wyposażył go w wymienny akumulator, który może podwoić czas odkurzania.
Na wyróżnienie w Dyson V12 Origin na pewno zasługują też prosta obsługa, staranne wykonanie, mocne materiały, doskonała filtracja powietrza wylotowego oraz przyjazne w użytkowaniu i czyszczeniu ssawki. Pamiętajmy tylko, że model ten służy głównie do czyszczenia podłóg twardych, tapicerek oraz sprzętów domowych. Brak w nim typowej szczotki do dywanów i wykładzin.
