
Jeszcze do niedawna ultrapanoramiczne monitory OLED były raczej rzadkością. Dzisiaj coraz śmielej wchodzą na biurka graczy. Alienware AW3425DW to monitor, który wiele obiecuje – 240 Hz, matrycę OLED i czas reakcji wynoszący zaledwie 0,03 ms, a to wszystko w formacie 21:9! W teście Alienware AW3425DW sprawdzam, jak te liczby przekładają się na realne wrażenia!
Alienware, czyli gamingowa marka premium od Della
Pewnie wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że Alienware to marka należąca do amerykańskiego przedsiębiorstwa Dell – jednego z największych producentów monitorów na świecie. Pod tym szyldem spotkać można monitory, laptopy, komputery stacjonarne i akcesoria klasy premium. Jej znakiem rozpoznawczym jest wzornictwo – futurystyczne, z charakterystycznym kosmicznym DNA.
Duży nacisk położono również na osiągi. Można więc powiedzieć, że Alienware jest ekskluzywną gałęzią Della – sprzęt ma nie tylko wyglądać, ale też działać szybko i być wykonany tak, żeby dawał poczucie obcowania z produktem premium. Testowany przeze mnie monitor zdecydowanie wpisuje się w tę filozofię, ale zacznijmy od początku!
Co znajdziesz w pudełku z Alienware AW3425DW
Zestaw jest raczej standardowy:
- monitor Alienware AW3425DW;
- podstawka do monitora;
- kabel zasilający;
- kabel DisplayPort;
- kabel HDMI;
- instrukcja obsługi.
Wielkość opakowania naprawdę robi wrażenie – jest ono ogromne. Wszystkie elementy są starannie i bezpiecznie zapakowane. Montaż ekranu do podstawki jest banalnie prosty. Nie ma tutaj żadnych śrubek, wystarczy jedynie wsunąć jeden element w drugi, a resztę zrobi za ciebie zatrzask. Podobnie jest z rozłączeniem zestawu: gdy chcemy na przykład zrezygnować z podstawy na rzecz powieszenia monitora na uchwycie, wystarczy przytrzymać wystający przycisk, by mechanizm puścił i pozwolił zdjąć ekran w kilka sekund. To niezwykle wygodne rozwiązanie, któremu powinni się przyjrzeć inni producenci monitorów.

Warto dodać, że testowany Alienware AW3425DW jest zgodny ze standardem VESA 100 × 100, więc bez problemu zamontujesz go na ramieniu lub uchwycie ściennym – ja tak właśnie zrobiłem. Obok niego znalazł się monitor marki iiyama, również ultraszerokokątny potwór (więcej o tym modelu dowiesz się z testu iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1). Miałem więc bardzo dobry punkt odniesienia i solidne tło do porównań pomiędzy matrycami OLED i VA.
Inny niż wszystkie – jak wygląda Alienware AW3425DW
Urządzenia gamingowe mają to do siebie, że ich design bywa przesadzony. W przypadku monitora Alienware nie ma o tym mowy. Być może konstrukcja wielu osobom może się wydać kontrowersyjna, ja jednak uważam, że to bardzo udany projekt. Udany to wręcz mało powiedziane – moim zdaniem monitor jest po prostu przepiękny. Bryła jest wyrazista, oparta na miękkich i opływowych liniach. Zamiast ostrych i agresywnych krawędzi dostajesz gładkie przejścia i eleganckie łuki. Zdecydowanie jest to sprzęt, który wyróżnia się na rynku. Lunarna kolorystyka dodaje całości mnóstwo uroku.
Bardzo interesująco prezentuje się tył monitora. Znajdują się tam charakterystyczne dla marki stylistyczne dodatki – podświetlona na niebiesko głowa obcego (logo Alienware) i błyszczący monogram AW.

Najważniejszy jest jednak przód – tutaj znajduje się 34-calowy ekran ultraszerokokątny ze stosunkowo wąskimi ramkami. Na dolnej krawędzi umieszczono dwa przyciski – zasilania i odpalający menu ustawień.

Zdecydowanie najbardziej w oczy rzuca się jednak podstawa AW3425DW. Muszę przyznać, że po raz pierwszy widzę ten element zaprojektowany w taki sposób. Nóżka jest ergonomicznie wyprofilowana, a na jej środku znajduje się otwór, przez który można przeciągnąć kable. Ja sam zdecydowałem się zawiesić monitor, jednak gdyby nie specyfika stanowiska, to nie miałbym żadnych oporów, żeby w ten sposób wyglądająca podstawa zdobiła moje biurko.

Jak mówiłem na początku: wygląd Alienware AW3425DW zdobył moje serce. Zdaję sobie jednak sprawę, że design to kwestia gustu i część osób może uznać go za zbyt odważny. Nawet jeśli nie każdy złapie tę estetykę od razu, trudno odmówić AW3425DW, że jest monitorem, obok którego nie przechodzi się obojętnie.
Ergonomia i złącza w Alienware AW3425DW
Mimo 34,2 cala bryła jest zaskakująco zgrabna jak na ultrawide – szerokość około 81 cm robi oczywiście swoje, ale podstawa ma 27 cm i nie zjada całego biurka. Do tego dochodzi pełny pakiet regulacji przydatnych na co dzień: wysokość, pochylenie i swivel działają płynnie i pozwalają szybko dopasować ekran do pozycji. Szkoda jednak, że brakuje pivotu, bo czasem ta opcja by się przydała.
Pod względem złączy AW3425DW jest sensownie wyposażony jak na monitor gamingowy z tej półki. Dostajesz dwa pełnoprawne porty HDMI 2.1 oraz DisplayPort 1.4, przy czym wszystkie wejścia pozwalają tu na pracę w natywnej rozdzielczości 3440 × 1440 przy 240 Hz z VRR i HDR – więc bez ograniczeń podłączysz zarówno mocnego peceta, jak i konsolę czy drugi komputer. Na tylnym panelu znalazł się też mały hub USB: port USB-B upstream (5 Gb/s) oraz dwa wyjścia downstream – USB-A 5 Gb/s i USB-C 5 Gb/s z ładowaniem 15 W.

Dla własnej wygody wolałbym, żeby monitor był wyposażony w jeszcze jedno złącze DisplayPort, ale jestem w stanie wybaczyć mu jego brak.
Specyfikacja techniczna monitora Alienware AW3425DW
|
Parametr |
Wartość |
|
Przekątna |
34,2" (86,8 cm) |
|
Format |
21:9 (ultrawide) |
|
Rozdzielczość |
3440 × 1440 (WQHD) |
|
Typ matrycy / podświetlenia |
QD-OLED / OLED |
|
Zakrzywienie |
Tak, 1800R |
|
Odświeżanie |
240 Hz |
|
Czas reakcji |
0,03 ms |
|
Kontrast |
1 500 000:1 (praktycznie „nieskończony” dla OLED) |
|
Jasność (HDR peak) |
do 1000 cd/m² |
|
HDR |
Tak, VESA DisplayHDR True Black 400 |
|
Kąty widzenia |
178° / 178° |
|
Ochrona oczu |
Flicker Free, Low Blue Light, powłoka antyodblaskowa |
Uczta dla oczu – OLED robi różnicę
Alienware AW3425DW testuję od miesiąca – przełożyło się to na kilkadziesiąt godzin gry i pewnie drugie tyle przeglądania internetu i oglądania filmów. I po tym czasie zaczynam rozumieć, skąd bierze się popularne wśród fanów OLED-ów powiedzenie, że kto raz zobaczy obraz na OLED-zie, ten nie chce wracać do innych ekranów. Jeżeli nie miałeś do tej pory kontaktu z tego rodzaju wyświetlaczami, to będziesz zachwycony. O przewadze w wyświetlaniu czerni, jaką mają OLED-y nad pozostałymi rodzajami matryc, powiedziano już chyba wszystko, jednak w przypadku Alienware AW3425DW to dopiero początek.
Monitor AW3425DW korzysta z matrycy QD-OLED, czyli odmiany, która łączy zalety klasycznego OLED-a z warstwą kropek kwantowych poprawiających barwy. Oznacza to jeszcze większą czystość i intensywność kolorów, wyższą jasność scen HDR oraz lepsze utrzymanie nasycenia nawet w bardzo jasnych partiach obrazu. Tam, gdzie zwykłe OLED-y potrafią czasem lekko przygasić najbardziej jasne elementy albo nieco spłaszczyć pastelowe odcienie, QD-OLED utrzymuje je w pełnej formie.

Tyle w teorii, a w praktyce? Po prostu wspaniale – szczególnie w grach. Sporo godzin spędziłem ostatnio w bardzo ładnym survival-builderze Enshrouded, który nawet na matrycy VA potrafi zrobić wrażenie, ale dopiero tutaj zobaczyłem, jak wiele tracił na kontrastach i kolorach. Gęste lasy, mgły snujące się nad dolinami czy ciepłe światło ognisk mają na QD-OLED zupełnie inną głębię.
Przesiadka z VA na QD-OLED jest jak zdjęcie delikatnej mgły z obrazu: czerń nagle robi się absolutna. W niektórych momentach, gdy ekran gasł całkowicie, zastanawiałem się, czy aby nie odłączyłem go przypadkiem od zasilania – niech to będzie podsumowaniem jakości czerni w Alienware AW3425DW.

Jeszcze kilka słów o HDR – w AW3425DW wypada ono dokładnie tak, jak powinien wypadać dobry QD-OLED: największe wrażenie robi w scenach z mocnymi kontrastami. Trzeba tylko pamiętać o typowym ograniczeniu OLED-ów: przy dużych jasnych planszach jasność spada przez ABL, więc HDR nie jest tu oślepiająco jasny na całym ekranie.
Warto też uczciwie wspomnieć o jednym z nielicznych minusów QD-OLED, który regularnie przewija się w opiniach użytkowników. Chodzi o czytelność tekstu: w porównaniu z dobrymi panelami IPS czy VA litery potrafią wyglądać odrobinę mniej ostro, z delikatną kolorową obwódką na krawędziach (tzw. fringing). To nie wada konkretnego egzemplarza, tylko efekt trójkątnego układu subpikseli w tej generacji QD-OLED, z którym standardowe wygładzanie czcionek w Windows nie zawsze dogaduje się idealnie.
Wypalenia kontra Alienware AW3425DW
Nie da się pominąć tematu, który w przypadku OLED-ów budzi chyba największe obawy. Mowa tu o ryzyku wypalenia pikseli. Dla niewtajemniczonych: technologia OLED (także QD-OLED) może z czasem łapać trwałe ślady po długotrwałych, statycznych elementach obrazu – winowajcy to zwykle HUD w grach, paski zdrowia, minimapy, ale też nieruchome okna programów, ciemny pasek zadań czy powtarzalny układ dwóch aplikacji w pracy biurowej.
AW3425DW wyposażono w pakiet OLED care – część rzeczy dzieje się zupełnie w tle, a część możesz odpalić ręcznie z menu. Podstawą jest tu Pixel Refresh, czyli szybka kompensacja krótkoterminowa – monitor sam sugeruje ją po kilku godzinach pracy i automatycznie uruchamia po około 4 godzinach łącznego użycia (najczęściej przy przejściu w standby lub przy wyłączaniu), a proces trwa tylko kilka minut. To zabezpieczenie ma głównie czyścić tymczasowe retencje, np. lekki cień po HUD-zie czy pasku zadań. Do bardziej długoterminowego wyrównania zużycia jest agresywniejsza funkcja Panel Refresh (zwykle odpala się ją co 1500 godzin działania urządzenia).
Do tego dochodzą stałe mechanizmy ochronne działające non stop i w praktyce niewymagające ingerencji użytkownika. W menu AW3425DW nie ma zbyt wielu przełączników dotyczących tych mechanizmów, więc zakładam, że większość dzieje się właśnie w tle – mowa tutaj między innymi o mikroskopijnym przesuwaniu obrazu (pixel shifting).
Jak ostatecznie jest z wypaleniem pikseli w przypadku testowanego Alienware’a? Trudno powiedzieć, bo to problem, który nie ujawnia się po tygodniu czy dwóch, tylko w perspektywie miesięcy albo lat i mocno zależy od sposobu użytkowania. Dell daje na szczęście solidne zabezpieczenie: 3-letnią gwarancję QD-OLED obejmującą wypalenia oraz usługę Advanced Exchange.
Ultraszeroki ekran potrafi odmienić rozgrywkę
Format 21:9 w grach, które go wspierają, potrafi zmienić sposób odbioru całej rozgrywki. Ja co prawda już się przyzwyczaiłem, bo używam tego rodzaju ekranów od kilku lat, ale do dzisiaj pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie mój pierwszy ultraszeroki monitor. W przypadku AW3425DW dochodzi jeszcze zakrzywienie 1800R, które przy 34 calach ma bardzo praktyczny sens: ekran subtelnie otula pole widzenia, więc brzegi nie uciekają tak daleko jak na płaskim panelu.

Ultrawide ma jednak też swoją drugą stronę i mówię to jako ktoś, kto zdążył zobaczyć wszystkie typowe scenariusze. Wciąż trafiają się gry, które format traktują po macoszemu: brak pełnego wsparcia, przycięte FOV, HUD rozjechany na boki albo cutscenki z czarnymi pasami. Istotne jest to też w momencie, gdy kupujesz monitor do konsoli – PS5 na przykład nie obsługuje szerokich ekranów (po bokach wyświetla czarne pasy). W tym wypadku lepszy będzie sprzęt z naszego rankingu monitorów do konsoli. Warto jeszcze dodać, że zakrzywione monitory średnio nadają się do pracy z grafiką – mogą w pewnym stopniu zaburzać odbiór prostych linii i proporcji.
Płynność, w której się zakochasz
Wiadomo, że im wyższe odświeżanie, tym lepiej, ale po przekroczeniu pewnego progu różnice przestają być oczywiste na pierwszy rzut oka. Alienware AW3425DW oferuje 240 Hz, to świetny wynik, który w praktyce zadowoli zdecydowaną większość graczy. Czy jest płynnie? Oczywiście. Przyznam jednak, że w moim normalnym scenariuszu grania nie odczułem ogromnego skoku względem panelu VA z 160 Hz.
Różnica robi się bardziej wyraźna dopiero wtedy, gdy grasz w bardzo szybkie, dynamiczne FPS-y i jesteś w stanie utrzymać wysoki, stabilny klatkaż (najlepiej okolice 200–240 fps). W takich warunkach przewaga 240 Hz oraz błyskawicznej reakcji OLED-a przekłada się na czytelniejszy ruch i minimalnie niższy input lag. Jeżeli więc szukasz monitora stricte do e-sportu, AW3425DW daje tu realny zapas i spokój na lata.
Dodatki i kultura pracy
Alienware AW3425DW do tematu dodatków podchodzi po gamingowemu: nie ma tu ani głośników, ani kamerki. I jasne, przy tej cenie ktoś mógłby kręcić nosem, ale… to jeden z tych braków, które w praktyce bolą mniej, niż mogłoby się wydawać. Głośniki monitorowe nawet w droższych konstrukcjach zwykle są co najwyżej opcją awaryjną, więc jeśli i tak grasz w słuchawkach albo masz na biurku sensowny zestaw audio, to nie poczujesz żadnej straty. Brak kamerki też trudno uznać za realny minus – w monitorach typowo gamingowych to wciąż rzadkość, a osoby potrzebujące wideo do pracy i tak częściej stawiają na zewnętrzne, lepsze jakościowo kamerki. W efekcie AW3425DW wymusza po prostu typowy, dorosły setup: słuchawki lub oddzielne głośniki i ewentualnie kamera, jeśli ktoś jej faktycznie używa.
Za to kultura pracy wypada wzorowo. W trakcie miesiąca testów monitor nie dał mi żadnego powodu do narzekania: obudowa nie nagrzewa się w zauważalny sposób, nawet przy dłuższych sesjach HDR, a o jakimkolwiek piszczeniu cewek (chociaż czytałem opinie, w których użytkownicy skarżyli się na ten problem – może to więc zależeć od egzemplarza) czy innych dźwiękach elektroniki można zapomnieć – jest po prostu cicho.
Na plus zaliczam też sposób działania odświeżania panelu: Pixel Refresh uruchamia się dyskretnie po kilku godzinach pracy i trwa moment, nie wybija z rytmu ani nie wymaga ode mnie pilnowania procedur. Innymi słowy, AW3425DW zachowuje się jak sprzęt dopracowany użytkowo: robi swoje w tle, nie przeszkadza i nie przypomina co chwilę, że pod spodem pracuje OLED z całym pakietem zabezpieczeń. To dokładnie tak powinno wyglądać w monitorze z tej półki.
OSD, obsługa i tryby
Menu opcji monitora uruchamiane jest przyciskiem znajdującym się na dolnej krawędzi ekranu. To bardzo dobre rozwiązanie, bo w większości monitorów, z których ostatnio korzystałem, funkcję tę integrowano z przyciskiem zasilania, co potrafiło irytować przy każdej próbie szybkiej zmiany ustawień. W AW3425DW zasilanie ma osobny przycisk po prawej stronie, więc nie ma mowy o przypadkowym wyłączeniu ekranu podczas grzebania w OSD. Samo menu jest przy tym intuicyjne i czytelne: logicznie podzielone na kategorie, z jasnymi nazwami opcji i szybkim dostępem do najważniejszych ustawień obrazu, trybów HDR czy funkcji konserwacji panelu OLED.
Jeżeli chodzi o tryby, to producent daje zestaw profili pod konkretne gatunki: FPS, MOBA/RTS, RPG oraz Racing/Sports. Ja – szczerze mówiąc – cały czas korzystam ze standardowego. Są też trzy konfigurowalne sloty na własne ustawienia, więc bez problemu zapiszesz swój profil pod ulubioną grę albo osobno pod SDR i HDR. Dla osób pracujących z kolorem jest jeszcze tryb sRGB/Creator.
Z dodatkowych opcji wymienić należy też nieźle działające PIP i PBP (obraz w obrazie i podział ekranu) oraz osobny Console Mode na HDMI, który optymalizuje ustawienia pod granie z konsoli. Sam używam tego monitora nie tylko do PC, ale też PS5 (mimo czarnych pasów po bokach ekranu) i jestem bardzo zadowolony. Zwłaszcza że automatyczne przełączanie źródła sygnału działa tutaj bardzo sprawnie.
Cena a możliwości
Testowany monitor Alienware AW3425DW nie jest najtańszym biletem do świata OLED-owego ultrawide – kosztuje nieco poniżej 3000 zł. Jest to jednak model wyceniony racjonalnie jak na klasę premium – szczególnie biorąc pod uwagę, że to jedna z najszybszych wersji w tym formacie (240 Hz, 0,03 ms). Czy ta cena jest adekwatna do tego, co dostajesz? Jeśli patrzysz na samą przewagę QD-OLED nad dobrymi VA/IPS, to odpowiedź brzmi: tak, ale pod warunkiem że faktycznie chcesz OLED-a. Różnica w czerni i kontraście obrazu jest na tyle duża, że po miesiącu testów trudno ją traktować jako fanaberię – to spory skok jakościowy.
Werdykt – jak sprawdza się Alienware AW3425DW
Na koniec zostaje najważniejsze pytanie: czy AW3425DW rzeczywiście jest ultrapanoramicznym OLED-em bliskim ideału? Po miesiącu testów mogę powiedzieć, że bardzo trudno wskazać mu realną konkurencję w tym, do czego został stworzony – gamingu. Nie oznacza to jednak, że nie ma żadnych wad: trzeba brać poprawkę na typowe cechy QD-OLED. Tyle że w praktyce są to kompromisy, z którymi da się żyć – zwłaszcza że Alienware ma sensowny pakiet zabezpieczeń panelu i trzyletnią gwarancję obejmującą burn-in.
Jeśli więc szukasz ultrawide’a głównie do gier i multimediów, AW3425DW jest w tej roli niemal bezbłędny, a po przesiadce na taki obraz naprawdę trudno wrócić do klasycznych matryc. Zajrzyj jeszcze do naszego rankingu monitorów, by poznać najlepiej oceniane urządzenia!
