
Z monitorami marki iiyama zetknął się prawdopodobnie każdy gracz, który w ciągu ostatnich lat szukał ekranu z bardzo dobrymi parametrami za stosunkowo niewielką cenę. Japońska marka zdobyła silną pozycję w segmencie monitorów gamingowych. Szczególnie popularna wśród miłośników wirtualnej rozgrywki jest seria G-Master. Przeczytaj mój test iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 i sprawdź, jak ten 34-calowy, zakrzywiony monitor sprawdził się w praktyce.
iiyama – marka dobrze znana graczom
Nie jest to mój pierwszy kontakt z monitorem marki iiyama. Kilka lat temu, szukając następcy dla mojego wysłużonego ekranu, zaskoczyło mnie, jak wielu użytkowników zgodnie polecało monitory japońskiego producenta. Ostatecznie zdecydowałem się wtedy na 27-calowy ekran, który służy mi zresztą do dzisiaj. Jakiś czas później dołączył do niego monitor ultrawide tej samej firmy, będący zresztą trochę starszą wersją modelu, którego dotyczy ten artykuł.
Dlaczego postawiłem wtedy na iiyamę? Przede wszystkim ze względu na bardzo korzystny stosunek ceny do możliwości. Do tego dochodziły dobre opinie o niezawodności, niski input lag i wysoka wartość odświeżania. Dodatkowo pragmatyczne podejście producenta bardzo szybko mnie do niego przekonało – użyteczność przede wszystkim! Ostatecznie swoich zakupów nigdy nie żałowałem.
Wszystko to sprawiło, że do testu iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 podszedłem z dużymi nadziejami. Czy zostały one spełnione? Sprawdźmy to!
iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 bez tajemnic
Monitor iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 wyposażony jest w 34-calowy, zakrzywiony panel VA o rozdzielczości 3440 × 1440 pikseli (UWQHD) i krzywiźnie 1500R. Jednym z kluczowych parametrów jest częstotliwość odświeżania wynosząca aż 180 Hz – wyraźnie powyżej standardowych 144 Hz, co czyni ten model niezwykle interesującym wyborem dla graczy. Wyższy refresh rate przekłada się na płynniejsze animacje, lepsze śledzenie ruchu i bardziej responsywne sterowanie. Dodatkowo producent deklaruje czas reakcji na poziomie 0,4 ms (MPRT), co jest imponującym wynikiem, zwłaszcza jak na matrycę VA.
Pod względem złączy iiyama GCB3484WQSU-B1 wypada naprawdę dobrze. Na pokładzie znajdziemy dwa porty HDMI 2.0 oraz jeden DisplayPort 1.4. Dodatkowo monitor wyposażono w dwa porty USB‑C (USB 3.2 Gen 1), z których każdy pozwala na przesył danych z prędkością do 5 Gb/s oraz zapewnia zasilanie o mocy do 7,5 W, a także dwa porty USB-A z zasilaniem 4,5 W i prędkością 5 Gb/s. Niestety złącza nie są wyposażone w funkcję power delivery, a więc nie umożliwiają ładowania laptopa ani zasilania urządzeń o większym poborze mocy. Listę złączy zamyka gniazdo 3,5 mm, do którego można podłączyć słuchawki lub zewnętrzne głośniki.
W zestawie z monitorem iiyama GCB3484WQSU-B1 otrzymujemy wszystko, co potrzebne do rozpoczęcia pracy — bez konieczności dokupowania dodatkowych kabli czy akcesoriów. Producent dołącza komplet przewodów: kabel DisplayPort, kabel HDMI, przewód USB typu B–A oraz kabel zasilający. Nie zabrakło także podstawy montażowej, którą bardzo łatwo złożyć – wystarczy połączyć ją z ramieniem za pomocą jednej śruby, a sam ekran wpiąć w specjalny zatrzask – niezwykle wygodne rozwiązanie!
Monitor oferuje pełny zestaw funkcji ergonomicznych: regulację wysokości (do 150 mm), pochylenia, a także obrotu w poziomie, co pozwala wygodnie dopasować pozycję ekranu do własnych preferencji. Dzięki temu bez trudu ustawisz go w idealnej pozycji. Jeśli preferujesz mocowanie ścienne lub ramię, monitor wspiera standard VESA 100 × 100 mm.
Design i jakość wykonania
Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu monitora jest bardzo pozytywne. iiyama GCB3484WQSU-B1 prezentuje się nowocześnie i profesjonalnie, bez przesadnej agresji typowej dla sprzętu gamingowego. Obudowa ma kolor matowej czerni, podobnie jak podstawka. Ciężko jest mi wyobrazić sobie stanowisko, do którego testowana iiyama by nie pasowała. Warto wspomnieć też o dosyć wąskich ramkach, które dobrze eksponują potężny, zakrzywiony panel. Ze względu na to, że na co dzień używam bardzo podobnego monitora iiyamy, nie byłem specjalnie zaskoczony tym, jak urządzenie wygląda po złożeniu. Uważam jednak, że każdy, kto po raz pierwszy będzie miał okazję zobaczyć 34-calowy, zakrzywiony ekran ultrawide, będzie oczarowany.
iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 to kawał solidnie zaprojektowanego sprzętu. Plastik jest dobrze spasowany, nie ugina się pod naciskiem, a całość wydaje się bardzo trwała. Podstawa również trzyma poziom – jest dość masywna, zapewnia bardzo dobrą stabilność, która jest dodatkowo wspierana przez nakładki antypoślizgowe umieszczone na jej spodniej części.
Wrażenia wizualne
Na co dzień rozdzielczość 3440 × 1440 pikseli sprawdza się znakomicie – zarówno w pracy, jak i podczas rozrywki. Obraz jest szczegółowy i wyraźny, a przy 34 calach i proporcjach 21:9 daje poczucie dużej przestrzeni roboczej bez potrzeby korzystania z dwóch monitorów. Matryca VA zapewnia dobry kontrast i głębię czerni, co widać szczególnie w filmach i grach z ciemnymi scenami. Domyślne ustawienia kolorów nie każdemu będą pasowały, ale wystarczy lekka korekta w OSD, by uzyskać bardziej odpowiadający nam obraz. Po kalibracji barwy stają się zbalansowane i przyjemne. Choć nie jest to panel stricte profesjonalny, nadaje się do podstawowej obróbki zdjęć, materiałów wideo czy projektowania graficznego. Do kątów widzenia również nie można się przyczepić – 178 stopni w pionie i poziomie to bardzo dobry wynik.
Monitor ma certyfikat VESA DisplayHDR 400, ale efekt HDR jest raczej subtelny. Różnice tonalne są widoczne, szczególnie w jaśniejszych scenach, jednak trudno mówić o spektakularnym efekcie – w końcu mamy do czynienia z matrycą VA bez lokalnego wygaszania, a nie z panelem OLED. Mimo wszystko tryb HDR potrafi poprawić odbiór niektórych treści, szczególnie w grach i filmach, dodając obrazowi więcej charakteru.
A jak iiyama radzi sobie w grach?
Pod względem czystej specyfikacji gamingowej iiyama GCB3484WQSU-B1 wypada naprawdę solidnie. Odświeżanie 180 Hz robi różnicę – zwłaszcza w dynamicznych FPS-ach, gdzie każda klatka animacji przekłada się na płynność ruchu i precyzję reakcji. Nawet w porównaniu z bardziej powszechnym odświeżaniem 144 Hz czuć, że obraz „szybciej idzie za ręką”, a celowanie jest bardziej responsywne. Jeśli masz wydajny sprzęt i grasz przy wysokim fps, różnica między 60 a 180 Hz to niemal inna liga.
Czas reakcji deklarowany przez producenta to 0,4 ms MPRT, czyli wartość osiągana przy włączonym strobingu (redukcji rozmycia ruchu). W praktyce monitor radzi sobie bardzo dobrze – nie zauważyłem wyraźnego smużenia ani ghostingu, nawet przy szybkich ruchach kamery w grach. Dodatkowym plusem jest obsługa technologii FreeSync Premium, która skutecznie eliminuje tearing i stuttering, gdy liczba fps-ów nie trzyma się sztywno 180 – zwłaszcza na kartach AMD, ale również z układami NVIDII działa dobrze.
Większa przestrzeń robocza pozwala lepiej czytać sytuację – oczywiście pod warunkiem że gra wspiera ultrawide. W każdym razie jeżeli raz zasmakujesz grania na monitorze ultrawide, to naprawdę ciężko będzie ci wrócić do standardowego 16:9 – wiem to z własnego doświadczenia.
Nie tylko rozrywka
Na co dzień format 21:9 okazuje się bardzo praktyczny nie tylko w grach, ale przede wszystkim w pracy. Szeroka przestrzeń robocza pozwala komfortowo otworzyć obok siebie dwa lub trzy okna – np. przeglądarkę, arkusz kalkulacyjny i edytor tekstu – bez konieczności przełączania się między zakładkami. Dla osób pracujących kreatywnie, np. w programach do montażu wideo czy edycji zdjęć, szeroki ekran to spora zaleta – oś czasu czy siatki edycyjne zyskują więcej miejsca, co przekłada się na wygodę i precyzję. Monitor obsługuje również funkcje Picture-in-Picture (PiP) oraz Picture-by-Picture (PbP), dzięki którym można jednocześnie pracować na dwóch źródłach sygnału – np. komputerze stacjonarnym i laptopie. To funkcjonalność, z której nie korzysta się codziennie, ale w odpowiednim scenariuszu bywa naprawdę przydatna.
Audio i dodatki
Monitor iiyama GCB3484WQSU-B1 został wyposażony w wbudowane głośniki o mocy 2 × 5 W, które – co trzeba przyznać – pozytywnie zaskakują, szczególnie na tle wcześniejszych modeli z tej serii. Dźwięk jest czysty, wystarczająco głośny i pozbawiony nieprzyjemnych przesterów przy wyższej głośności. Do słuchania muzyki w tle, prowadzenia wideokonferencji czy oglądania filmów w serwisie YouTube głośniki w zupełności wystarczają. Oczywiście, nie ma tu co liczyć na głęboki bas czy audiofilski balans tonalny – jeśli zależy ci na naprawdę dobrej jakości dźwięku, warto zainwestować w zewnętrzne głośniki lub porządne słuchawki. Ale jak na standard głośników w monitorze – jest po prostu dobrze.
W codziennym użytkowaniu docenić można też kilka praktycznych dodatków konstrukcyjnych, które świadczą o przemyślanym projekcie. W tylnej części podstawy umieszczono prosty, ale skuteczny uchwyt do prowadzenia kabli – nie jest to rozbudowany system maskowania, ale wystarcza, by przewody nie zwisały chaotycznie i nie psuły estetyki stanowiska. Dzięki temu łatwiej zachować porządek na biurku, zwłaszcza jeśli korzystamy z kilku różnych źródeł sygnału czy urządzeń USB.
Na uwagę zasługuje także menu ekranowe (OSD). Jest ono proste i funkcjonalne, utrzymane w czytelnym, kontrastowym stylu. Poruszanie się po nim odbywa się za pomocą joysticka umieszczonego z tyłu obudowy – to rozwiązanie znacznie wygodniejsze niż tradycyjne przyciski. Samo OSD oferuje szybki dostęp do najważniejszych ustawień obrazu, trybów pracy (w tym PiP, PbP, FreeSync, trybów gier) oraz konfiguracji portów i źródeł. Całość działa płynnie i intuicyjnie – zmiany są natychmiast widoczne, a interfejs nie powinien sprawiać trudności nawet osobom mniej technicznym.
Jeden z najlepszych w swojej kategorii
iiyama G-Master GCB3484WQSU-B1 to przykład monitora, który nie próbuje błyszczeć marketingowymi fajerwerkami, tylko dostarcza konkretnych, dobrze przemyślanych rozwiązań – zarówno graczom, jak i osobom pracującym na co dzień przed ekranem. Oczywiście, nie jest to sprzęt bezkompromisowy – kilka rzeczy można jeszcze dopracować. Cieszy jednak to, że w porównaniu z modelem, którego ja używam na co dzień – GCB3480WQSU-B1 – widać całkiem spory postęp. Nie jest to rewolucja, ale bardzo udana ewolucja – i z perspektywy osoby, która na co dzień korzysta z podobnego monitora iiyamy, mogę powiedzieć jedno: ten model naprawdę broni się w praktyce!