Test Motorola edge 70: gdy design spotyka użyteczność

Unboxing i pierwsze wrażenia – Motorola edge 70

Ekologiczne pudełko, niezawierające plastiku i z napisami wykonanymi tuszem sojowym, skrywa w sobie:

·        smartfon Motorola edge 70;

·        przewód USB-C;

·        klucz do wysunięcia tacki z kartą SIM;

·        twarde, silikonowe przeźroczyste etui z magnetycznym pierścieniem, kompatybilnym z ładowarkami MagSafe.

W zestawie nie znajdziemy natomiast kostki ładowarki. Ciekawostka: Motorola perfumuje pudełka! To subtelny, przyjemny zapach, który bardzo pozytywnie wpływa na pierwsze wrażenie. Za skomponowanie tego aromatu odpowiada szwajcarska marka Firmenich.

Smartfon jest naprawdę smukły (ma 5,99 mm grubości, rzecz jasna bez uwzględnienia wyspy aparatów), a przy tym sprawia wrażenie bardzo solidnego. Nic dziwnego: ramka jest wykonana z aluminium (i to klasy lotniczej!), a ekran ochrania szkło Corning Gorilla Glass 7i. Pomimo takich materiałów edge 70 jest lekki, bo waży 159 g. To mniej niż smartfony konkurencji.

Bardzo podoba mi się faktura tylnej części obudowy – jest miła w dotyku i jednocześnie zapewnia pewny chwyt. Ale za to odpowiadają także płaskie, ostre krawędzie smartfona. Na lewej krawędzi u góry umieszczono przycisk funkcyjny, który po dłuższym wciśnięciu otwiera moto ai. Na prawym boku nowego flagowca Motoroli znajdują się przyciski głośności oraz zasilania. Więcej fizycznych przycisków nie ma. W dolnej części obudowy jest port USB-C, a także wyjścia na głośniki.


 

Plecki zdobi kwadratowa wyspa aparatów, która wznosi się z płaskiej przestrzeni. Okala ją delikatny, metalowy pasek, a sama wyspa, choć w kolorze obudowy, jest zrobiona z innego materiału – szczotkowanego metalu. Znajdują się na niej cztery okrągłe pierścienie. W trzech z nich mieszczą się aparaty, a w jednym – lampa błyskowa. Bardzo podobają mi się te symetria i prostota. Logo Motoroli zostało umieszczone centralnie na pleckach, a w dolnej części znalazł się wzornik zgodności koloru Pantone. Do testu otrzymałem wersję Pantone Bronze Green, ale dostępne są jeszcze dwie: Pantone Gagdet Grey i Pantone Lilly Pad.

Jeśli zdecydujesz się nałożyć na ten szczegółowo zaprojektowany smartfon etui, nie zawiedziesz się, bo jest ono przeźroczyste. Podoba mi się, że nie zasłania obudowy smartfona. Dokładnie chroni całe plecki, ma odpowiednie przetłoczenie na wyspę aparatów, które nieco wystaje ponad otwór na obiektywy. Dookoła logo Motoroli umieszczono wcześniej wspomniany pierścień magnetyczny, kompatybilny z ładowarkami MagSafe. Etui ma wcięcia po bokach na przyciski, wiadomo, ale także spore wcięcie na dole, które odsłania prawie całą krawędź.

 

Trzy aparaty w smukłej obudowie

W klasie wyjątkowo smukłych smartfonów Motorola edge 70 wyróżnia się jeszcze jednym, a w zasadzie trzema elementami. Aparatami. Ten model otrzymał trzy obiektywy 50 Mpix, ale nie w tym miejscu, w którym można się ich spodziewać. Z tyłu ma: obiektyw 50 Mpix z matrycą Sony LYTIA™ 700C, obiektyw ultraszerokokątny 50 Mpix z polem widzenia 120° i trybem macro (ostre zbliżenia już z 3,5 cm) oraz teleobiektyw 10 Mpix. Ten trzeci obiektyw 50 Mpix, który umieszczono z przodu, służy do robienia selfie i prowadzenia wideokonferencji. Nagrywa w 4K i wspomaga go technologia Quad Pixel. Według mnie to jest świetne rozwiązanie, dużo bardziej praktyczne niż teleobiektywy peryskopowe, które przybliżają obiekty dziesięcio-, dwudziesto-, trzydziestokrotnie. W dobie selfie i vlogów przednia kamera o dużej rozdzielczości gwarantuje wysoką jakość materiału. Portrety wspiera tryb z trzema ogniskowymi 24/35/50 mm, sześcioma stopniami rozmycia i dynamicznym efektem bokeh, który nadaje kadrom naturalną głębię lub bardziej filmowy look.

Po włączeniu aparatu w rogu ekranu pojawia się na chwilę znak wodny Pantone Validated. To przyjemna sztuczka. Każde zdjęcie oddaje realistyczne barwy i precyzyjnie odwzorowuje odcienie skóry, dokładnie tak, jak je widzisz, dzięki certyfikatowi Pantone. Możesz wybrać własne style kolorów: naturalny lub wspomagany przez AI, w którym masz do wyboru trzy tryby – jedzenie, osoba, krajobraz. Każdy z nich dopasowany jest w taki sposób, żeby jak najlepiej dobrać kolory do fotografowanego obiektu.

Bardzo przydatną funkcją jest zdjęcie w ruchu. Możesz ją uruchomić, wciskając ikonkę biegnącego ludzika, która znajduje się z prawej strony ekranu aparatu, na dole. Włączenie tego trybu gwarantuje stabilność każdego ujęcia.

Na koniec fajne sztuczki w ustawieniach aparatu: zdjęcie po pokazaniu dłoni – wystarczy pokazać otwartą dłoń, żeby aparat zrobił zdjęcie po odliczeniu 3 sekund; automatyczne wykrywanie uśmiechu – tutaj edge już nie czeka, cyka fotkę od razu, gdy się uśmiechniesz, co więcej, wykrywa nawet najmniejszy uśmiech. Ostatnia funkcja to wykonanie zdjęcia po dotknięciu któregokolwiek miejsca na ekranie (oczywiście poza guzikiem powrotu, bo wtedy po prostu wyłączymy aplikację aparatu).

Do retuszu możesz użyć narzędzia ze Zdjęć Google. Magiczna gumka usuwa zbędne elementy jednym stuknięciem, a Kamuflaż dyskretnie wtapia je w tło. Rozmycie portretowe dodaje lub wzmacnia efekt bokeh już po wykonaniu zdjęcia, zmieniając zwykły kadr w wysokiej jakości portret.

Motorola edge 70 ma zestaw aparatów, które radzą sobie w nocy, dają szeroką perspektywę i makro, wykonują wyraziste selfie oraz dbają o naturalność kolorów dzięki certyfikacji Pantone. Myślę, że każdy, kto lubi robić zdjęcia, nie tylko na media społecznościowe, ale także dla siebie, aby zatrzymać wspomnienia, będzie bardzo zadowolony z możliwości fotograficznych nowego flagowca Motoroli.
 

Twój osobisty asystent – moto ai

Moto ai to między innymi wbudowana poprawa jakości zdjęć, która automatycznie optymalizuje kolor, światło i teksturę, wyciągając ostrość oraz nasycenie bez sztucznego przerysowania. Funkcja Twój retusz uczy się twoich preferencji na podstawie wybranych kadrów, na przykład zapamiętuje charakterystyczny odcień i styl kolorystyki, a potem samoczynnie dopasowuje do nich kolejne zdjęcia, by cała galeria była spójna pod kątem estetyki.

Podczas testów moto ai okazało się praktycznym pomocnikiem dnia codziennego. Funkcja Uwaga błyskawicznie nagrywa spotkania, robi transkrypcje i generuje podsumowania, więc zamiast ręcznie notować, po chwili mam czytelną esencję rozmowy. Playlist Studio, który działa wyłącznie z Amazon Music, dobiera muzykę pod zadany nastrój lub aktywność – od playlist do nauki po energetyczne sety – i robi to trafnie, bez żmudnego klikania. W tle moto ai porządkuje pamięć telefonu: automatycznie oznacza zrzuty ekranu, notatki i zdjęcia. Wystarczy proste pytanie, by wrócić do tej listy z prezentacji albo pomysłu na tatuaż.

Asystent działa kontekstowo. Komenda Co nowego? zbiera najważniejsze informacje z obsługiwanych aplikacji: Google Dialer (GMS – Google Mobile Services), Dialer AOSP (Android Open Source Project), WhatsApp, SMS by Google, WhatsApp, WhatsApp Business, Microsoft Teams, Facebook Messenger, WeChat, Telegram, LINE, Discord, Viber, Signal, Instagram (Direct Messages), Google Chat, Slack, Textme, Skype, Messages SMS Messages, TikTok, X Messages, LinkedIn, AirBnb. A komenda Zapamiętaj to zapisuje wskazane treści z metadanymi, by łatwo je przywołać. Do kreatywnych zadań nadaje się Image Studio. Można za jego pomocą tworzyć awatary, naklejki, grafiki z tekstu czy nowe ilustracje. Całość sprawia wrażenie systemu, który uczy się preferencji i dyskretnie poprawia ergonomię, od szybszego wyszukiwania po płynniejsze fotografowanie, bez potrzeby ręcznej konfiguracji.

 

Wydajność i bateria

Pomimo smukłej obudowy, przypomnę 5,99 mm, w środku znalazło się miejsce dla baterii o pojemności 4800 mAh. To oznacza, że w praktyce możesz robić zdjęcia, grać, korzystać z komunikatorów czy nawigacji przez cały dzień bez sięgania po ładowarkę. A jeśli korzystasz ze smartfona mniej intensywnie, to w pełni naładowana bateria powinna wytrzymać nawet do 50 godzin.

Gdy jednak trzeba doładować smartfon, z pomocą przychodzi szybkie ładowanie TurboPower 68W, które w 15 minut uzupełni energię nawet na 12 godzin. Oczywiście taki wynik da się osiągnąć, korzystając z ładowarki Motorola TurboPower 68 W, która jest sprzedawana oddzielnie. Co więcej, bateria musi być znacznie rozładowana, a tryb wzmacniania ładowania – włączony. Warto pamiętać, że szybkość ładowania maleje wraz z jego postępem.

Za wydajność odpowiadają procesor Snapdragon 7 Gen i do 12 GB RAM z RAM Boost, dzięki którym interfejs reaguje natychmiastowo, przełączanie między aparatem, edycją a aplikacjami jest płynne, a funkcje moto ai nie spowalniają systemu w tle. Niestety, nieco gorzej wypada w grach. I nie mówię tu o płynności, bo tryb Gra z moto przenosi wszelkie siły smartfona na zwiększenie wydajności w grze, ale o grafice. Na najbardziej oklepanym przykładzie – Genshin Impact – widać pewne niedociągnięcia. Ale to gra, która bardzo mocno obciąża system i zajmuje bardzo dużo miejsca.

A właśnie – miejsce. Wbudowana pamięć do 512 GB zmieści kilka większych aplikacji i całkiem sporo zdjęć i filmów. Pod obciążeniem obudowa robi się letnia, ale bez nieprzyjemnych skoków temperatury; dłuższe sesja gamingowa czy fotograficzna albo montaż krótkich klipów nie powodują widocznego spadku responsywności. Bardzo podoba mi się to, że smukła sylwetka nie odbiła się kosztem realnej wydajności i spokoju o baterię.
 

Ekran i dźwięk

Ekran już od pierwszego włączenia zaskakuje. 6,67-calowy pOLED w rozdzielczości Super HD (2712 × 1220) daje bardzo czysty obraz, a 10-bitowa ze stuprocentowym pokryciem palety DCI-P3, certyfikatami Pantone i Pantone SkinTone sprawia, że kolory wyglądają wiarygodnie – kolor skóry nie wpada w pomarańcz, a akcenty są nasycone bez przerysowanego efektu. Przy HDR10+ i szczytowej jasności do 4500 nitów treści HDR mają właściwe podbicie tonalne, a czytelność w słońcu nie stanowi problemu.

Odświeżanie do 120 Hz i próbkowanie dotyku do 300 Hz przekładają się na płynność i szybkie reakcje – przewijanie, gesty w aparacie czy gry są zwyczajnie bez tarcia. A gdy wciśniemy ekran w odpowiednich miejscach, to albo zadzwonimy do znajomej osoby, albo kanapka pojawi się pod naszymi drzwiami. Bardzo doceniam też Water Touch, czyli funkcję dzięki której ekran zachowuje responsywność, gdy jest wilgotny.

Proporcje 20:9 i bardzo wąskie ramki (stosunek ekranu do korpusu to 96,32%) pomagają zanurzyć się w treści, a certyfikaty SGS (redukcja niebieskiego światła i rozmycia ruchu) ograniczają zmęczenie oczu przy dłuższym czytaniu.

Audio też nie odstaje. Dwa głośniki stereo grają szerzej niż sugeruje obudowa, a Dolby Atmos porządkuje scenę – dialogi są czytelne, efekty mają separację, a głośność wystarcza do komfortowego seansu bez słuchawek. To zestaw, który realnie zachęca do oglądania filmów i grania na telefonie. Edge 70 ma także dwa mikrofony, które zbierają czysty i klarowny dźwięk.

Wytrzymałość, łączność i inne cechy

Kilka ostatnich cech na koniec. Wytrzymałość nie jest tu tylko hasłem marketingowym. Ta smukła obudowa spełnia stopnie ochrony IP68 i IP69, więc zniesie zarówno zanurzenie, jak i strumień wody pod ciśnieniem, a testy MIL-STD-810H potwierdzają odporność na wstrząsy i skrajne warunki. Biometria działa bez zgrzytów – czytnik linii papilarnych w ekranie odblokowuje pewnie, a rozpoznawanie twarzy przydaje się w szybkim podglądzie powiadomień. Kolejnym plusem są cztery lata aktualizacji (czystego!) Androida, które  wydłużają żywotność urządzenia. Warstwę bezpieczeństwa domyka ThinkShield, który dba o integralność systemu i danych. Łączność jest nowoczesna: Bluetooth 5.4 dla akcesoriów o niskim opóźnieniu, Wi-Fi 6E dla stabilnych transferów w paśmie 6 GHz, a dual SIM (nano SIM + eSIM) ułatwia rozdzielenie numerów prywatnego i służbowego w jednym telefonie.

Czy warto kupić Motorolę edge 70?

Tak, a głównym powodem może być cena. Motorola edge 70 to bardzo smukły flagowiec, z dobrymi aparatami, wydajną baterią i nowoczesnym, eleganckim designem. I choć niekoniecznie nadaje się do wymagających gier, to jest wydajny w aplikacjach na co dzień. Ma czysty albo zbliżony do czystego system Android, efektowny ekran i przyjemne etui z pierścieniem do ładowania magnetycznego. I do tego jest w bardzo atrakcyjnej cenie.