Recenzja iPhone 17 – najlepszy stosunek jakości do ceny?

iPhone 17 vs iPhone 16 – subtelne zmiany, duże znaczenie

Na papierze iPhone 17 nie wygląda jak wielki przeskok względem szesnastki, ale codzienne użytkowanie pokazuje coś innego. Apple po raz kolejny udowadnia, że to detale robią różnicę. Ekran się zwiększył z 6,1” do 6,3”, ale dzięki cienkim ramkom i przemyślanej ergonomii telefon wciąż jest kompaktowy. W dłoni leży pewnie, a matowe wykończenie tylnej obudowy sprawia, że nie jest śliski.

Z przodu pojawił się Ceramic Shield 2, który według Apple jest trzykrotnie bardziej odporny na zarysowania. To drobiazg, ale po kilku tygodniach trzymania urządzenia w plecaku z kluczami mogę potwierdzić – żadnych mikrorys. Konstrukcja jest sztywna, solidna i nadal lekka. Aluminium w ramce ma swoje minusy (może się rysować), ale to wciąż bardzo elegancki kompromis między wagą a trwałością.

Największe nowości? Dwie, które cieszą mnie najbardziej: ProMotion (czyli adaptacyjne odświeżanie ekranu do 120 Hz) i Always-On Display. Wreszcie trafiły do podstawowego modelu. Nie przesadzę, jeśli powiem, że te funkcje zmieniają sposób korzystania z iPhone’a. Wszystko działa płynniej, naturalniej, a podgląd powiadomień bez wybudzania ekranu stał się moim codziennym rytuałem.

Design i pierwsze wrażenia

Apple doskonale wie, że wygląd smartfona to część emocji użytkownika. Design iPhone’a 17 jest znajomy, ale dopieszczony. Ramki są cieńsze, proporcje idealne, a lekko zaokrąglone krawędzie sprawiają, że telefon przyjemnie dopasowuje się do mojej dłoni. Nie jest ciężki, nie ślizga się, a jednocześnie wygląda ekskluzywnie – jak na smartfony Apple przystało.

Wersja, którą mam – gołębiowa (Mist Blue) – jest przepiękna. W świetle dziennym delikatnie połyskuje, a w cieniu zyskuje elegancki, chłodny ton. Poza tym są jeszcze cztery inne kolory: lawendowy, szałwiowy, czarny i biały. Wszystkie wyglądają świeżo i nowocześnie, bez typowej „biznesowej powagi” starszych modeli.

Na dole znajdziemy port USB-C (standard USB 2.0). Mogę więc naładować iPhone’a tą samą ładowarką co laptopa czy słuchawki. Mała rzecz, ogromna wygoda, ale żadna innowacja.

Urządzenie ma przycisk sterowania aparatem (Camera Control). Apple umieściło go dokładnie tam, gdzie zwykle chwytam telefon, więc pierwsze dni były pełne przypadkowych zdjęć i włączeń kamery. Ale z czasem okazało się, że to rozwiązanie ma sens. Naciskam i robię zdjęcie błyskawicznie. Co więcej, przycisk pozwala też błyskawicznie uruchomić Visual Intelligence – narzędzie, które potrafi rozpoznać obiekt w kadrze i wyszukać o nim informacje. W praktyce – mała rzecz, a bardzo „apple’owa”.

Wnętrze i wydajność – A19 robi robotę

Pod maską iPhone’a 17 działa nowy układ A19, wykonany w technologii 3 nm trzeciej generacji. To 6-rdzeniowy procesor CPU i 5-rdzeniowy GPU, w którym każdy rdzeń graficzny ma własny Neural Accelerator. Towarzyszy im 16-rdzeniowy Neural Engine i 8 GB RAM. Apple nie zmieniło konstrukcji termicznej, ale wykorzystało ulepszenia z poprzedniego roku, więc urządzenie się nie nagrzewa nawet przy intensywnym użytkowaniu.

Na co dzień oznacza to jedno: doskonałą płynność. iOS 26 działa jak marzenie – animacje są miękkie, aplikacje wczytują się natychmiast, a multitasking działa wzorowo. Mogłam porównać siedemnastkę z zeszłorocznym iPhone’em 16 Pro i – szczerze – praktycznie nie widzę różnic w wydajności. Może przy bardziej wymagających grach da się zauważyć drobną przewagę wersji Pro, ale w normalnym użytkowaniu – zero kompromisów. Zachęcam też do sprawdzenia recenzji iPhone’a 16 Pro Max – najbardziej zaawansowanego modelu z zeszłego roku.

Nowy czip współpracuje też z układem sieciowym N1, który poprawia efektywność energetyczną i zarządzanie połączeniami bezprzewodowymi. To dzięki niemu bateria trzyma dłużej, a telefon nie przegrzewa się przy ładowaniu.

Ekran – w końcu ProMotion dla wszystkich

Ekran w iPhonie 17 to majstersztyk. 6,3-calowy panel Super Retina XDR OLED obsługuje ProMotion, czyli adaptacyjne odświeżanie w zakresie 1–120 Hz. Przewijanie jest niesamowicie płynne, reakcje na dotyk – natychmiastowe, a filmy wyglądają jak na profesjonalnym monitorze.

Apple podniosło jasność szczytową do 3000 nitów, więc nawet w pełnym słońcu ekran pozostaje doskonale czytelny. Wprowadzenie powłoki antyrefleksyjnej to kolejny krok w dobrą stronę – koniec z odbiciami i mrużeniem oczu. Typowa jasność wynosi 1000 nitów, HDR dochodzi do 1600, więc oglądanie treści z Dolby Vision to czysta przyjemność.

No i Always-On Display – funkcja, którą pokochałam. Dzięki niej mogę zerknąć na godzinę, pogodę, powiadomienia, muzykę czy timer bez dotykania telefonu. Brzmi banalnie, ale zmienia codzienność. Wreszcie nie muszę ciągle „budzić” ekranu.

Bateria i ładowanie

Bateria w iPhonie 17 nie bije rekordów, ale działa świetnie. Apple deklaruje do 30 godzin odtwarzania wideo lub 27 godzin streamingu, i to są wartości, które rzeczywiście pokrywają się z moimi testami. Od rana do późnego wieczora – z fotografią, muzyką, komunikatorami i kilkoma godzinami przeglądania sieci – zostaje mi ok. 20–25% energii.

Nowy czip N1 odpowiada też za lepszą optymalizację zużycia energii, a system iOS 26 wprowadza tryb Adaptive Power, który inteligentnie dostosowuje częstotliwość procesora do tego, co robię. W praktyce – mniej marnowania mocy i dłuższy czas pracy.

Ładowanie przyspieszono: iPhone 17 osiąga 50% w 20 minut z ładowarką 40 W lub wyższą. W trybie MagSafe lub Qi2 (25 W) – 50% w pół godziny. To o kilkanaście minut szybciej niż w poprzedniku. Drobiazg, ale zauważalny.

Aparat – dwa obiektywy, mnóstwo możliwości

Z tyłu mamy podwójny aparat 48 Mpix + 48 Mpix (Ultra Wide), a z przodu ulepszony 18-megapikselowy aparat. I tu wreszcie widać realny postęp.

Przedni aparat

Nowy, kwadratowy sensor przedniej kamery pozwala robić zdjęcia w pionie i poziomie bez obracania telefonu – genialne! Funkcja Center Stage automatycznie dopasowuje kadr, gdy w selfie pojawia się więcej osób, a ulepszona stabilizacja sprawia, że nawet nagrania z ręki są pozbawione drgań.

Dual Capture i Dolby Vision

Apple dorzuciło też funkcję Dual Capture – możliwość nagrywania jednocześnie przednim i tylnym aparatem w jakości 4K Dolby Vision. To idealne narzędzie dla vlogerów i wszystkich, którzy chcą pokazywać reakcje „na żywo”. Nagrania wyglądają fantastycznie, a kolory są bardzo naturalne.

Tylne aparaty

Oba tylne obiektywy mają 48 Mpix, co daje ogromną elastyczność. Zdjęcia są ostre, szczegółowe, a tryb portretowy to czysta magia. Apple poprawiło separację tła, balans światła i detale włosów czy skóry. Fotografowanie stało się intuicyjne – nawet laik (czyli ja) może robić zdjęcia wyglądające naprawdę świetnie.

Domyślnie aparat zapisuje zdjęcia w 24 Mpix, ale można włączyć pełne 48 Mpix. W dobrym świetle różnica jest widoczna gołym okiem. Kolory są naturalne, światło miękkie, a kontrast idealny.

Wideo

iPhone 17 nagrywa w 4K 60 kl./s, z obsługą Dolby Vision, trybem filmowym i świetną stabilizacją. Nie ma teleobiektywu ani 4K 120 fps, ale dla większości użytkowników to i tak więcej, niż potrzeba. Jakość nagrań jest po prostu fenomenalna. Jednak jeśli teleobiektyw jest dla ciebie szczególnie istotny to sprawdź nasz test iPhone'a 17 Pro.

Galeria zdjęć zrobionych przy użyciu iPhone’a 17 

Łączność i funkcje bezpieczeństwa

Apple dodało modem Qualcomm nowej generacji, dzięki czemu połączenia 5G są stabilniejsze, a transfer – szybszy. Układ N1 obsługuje Wi-Fi 7, Bluetooth 6 i Thread. W praktyce – szybsze połączenia z akcesoriami i mniejsze opóźnienia.

Mamy też Ultra Wideband 2. generacji, NFC, GPS z dwoma częstotliwościami, a także komplet funkcji bezpieczeństwa: Emergency SOS via satellite, Messages via satellite i Crash Detection. To technologie, które mogą uratować życie – i Apple z każdym rokiem rozwija je coraz bardziej.

Oprogramowanie i codzienne użytkowanie iPhone’a 17

System iOS 26 przynosi nowy styl – Liquid Glass. Interfejs jest bardziej przestrzenny, półprzezroczysty i nowoczesny. Przez pierwsze dni wydawał mi się dziwny, ale teraz nie wyobrażam sobie powrotu. Widać, że Apple przemyślało każdy detal: od nowych animacji po sposób, w jaki światło odbija się na ikonach.

Codzienne funkcje też dostały upgrade. W grupowych czatach mogę robić ankiety, ustawiać tła w FaceTime, a Live Translation potrafi tłumaczyć rozmowę w czasie rzeczywistym. Brzmi jak przyszłość – i działa zaskakująco dobrze.

Jedyny zgrzyt? Apple Intelligence – czyli zestaw funkcji sztucznej inteligencji, który miał być gwoździem programu. Niestety, u mnie nie działa – na razie nie mam pojęcia dlaczego. Mam nadzieję, że aktualizacja to naprawi, bo zapowiedzi były naprawdę obiecujące.

Czy coś mi przeszkadzało?

Nie ma urządzeń idealnych – nawet Apple. Najbardziej mi przeszkadza wspomniany przycisk aparatu. Choć ostatecznie się przyzwyczaiłam, początkowo bardzo mnie irytował. Włączał się, gdy podnosiłam telefon, uruchamiał kamerę w najmniej odpowiednim momencie. Przez kilka dni miałam wrażenie, że nowa funkcja ze mną walczy.

Drugie „ale” to Apple Intelligence. Obiecano przełom, a dostaliśmy (na razie) placeholder. I choć wiem, że Apple wypuszcza nowości etapami, to jednak brak działania flagowej funkcji boli.

Ostatni drobiazg: nadal nie ma teleobiektywu. Wiem, że to nie Pro, ale przy tej jakości reszty chciałoby się mieć choć symboliczny zoom optyczny.

iPhone 17 – czy warto rozważyć jego zakup

iPhone 17 to dla mnie definicja rozsądnego flagowca. Ma wszystko, czego potrzebuję: fantastyczny ekran, świetną kamerę, dobrą baterię i dopracowany system. Działa płynnie, wygląda pięknie i nie kosztuje fortuny.

To sprzęt, który nie próbuje udowadniać, że jest innowacyjny – po prostu jest świetny w każdym aspekcie. Za dobrą cenę dostałam urządzenie, które spełnia wszystkie moje codzienne potrzeby i daje satysfakcję z użytkowania. Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie z tytułu – tak, iPhone 17 naprawdę oferuje najlepszy stosunek jakości do ceny. Nie jest rewolucyjny, ale po prostu działa bez żadnych zarzutów. A czasem to właśnie największy komplement, jaki można dać technologii.