Legion Samobójców – czy live service ma sens? Recenzja najnowszej gry twórców Batmana!

Łukasz Bobel
Artykuł powstał we współpracy z WB Games

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości to najnowsza gra studia Rocksteady, które przed laty wypuściło wspaniałą trylogię Batman: Arkham. Wielu graczy zawiodło się na nowym tytule, który – krótko mówiąc – nie spełnił oczekiwań. Czy jest za co winić wydawców? Tak. Czy gra jest tak zła, jak mówią? Szczegóły poznasz w poniższym tekście!

Grę przeszedłem na komputerze z systemem Windows, choć dostępne są również wersje na konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S.


Początki Legionu Samobójców

Rocksteady znane jest ze swoich fantastycznych Batmanów. Były one przykładem dla innych deweloperów, jak robić gry wideo skoncentrowane na superbohaterach. Stąd nadzieje pokładane w Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości do końca pozostawały gigantyczne.

Pierwotnymi projektami były tytuły o Supermanie oraz Lidze Sprawiedliwości. Jednakże – prawdopodobnie pod naciskiem Warner Bros. – zmieniono kierunek na Legion Samobójców, który zyskiwał coraz większą popularność. Wiele osób było z tego zadowolonych.

Polecane gry na ps5
  • 327 zł
  • 199 zł
  • 179 zł
  • 169 zł
  • 179 zł
  • 119 zł
  • 349 zł
  • 264,99 zł
  • 129 zł
  • 319 zł

Gdy pojawiły się pierwsze zapowiedzi, wyszło na jaw, że zamiast ścisłej i kompleksowej gry akcji dostaniemy live service looter shooter, który można przyrównać do tytułów pokroju The Division 2 czy Destiny 2 (przepustki, żetony, kupowany kontent, skiny). Taki model, choć może dawać bardzo dużo zabawy, był powodem – w dużej mierze nieuzasadnionego – hejtu na Legion. 

W Suicide Squad gra się jednak całkiem dobrze i jest to produkcja broniąca się w wielu aspektach. Jak całość wypadła w praktyce? Zapraszam!


Zabić Ligę Sprawiedliwości – jak sprawdziła się fabuła?

Zanim przejdę do rozgrywki, warto skupić się na samej fabule i jej tempie.

Widać, że serce projektu od początku należało do Rocksteady. Widać także, że pierwotnym zamierzeniem twórców było faktycznie stworzenie skonsolidowanego akcyjniaka podobnego narracyjnie do Arkham City i Arkham Night.

Cała fabuła jest – w zasadzie – dość prosta i raczej znana osobom czytającym komiksy superbohaterskie. Bardzo potężny kosmita Brainiac przylatuje na planetę, przejmuje kontrolę nad umysłami bohaterów Ligi Sprawiedliwości i zaczyna inwazję.

My – jako grupa składająca się z Harley Quinn, Kapitana Boomeranga, Deadshota i King Sharka – musimy zabić superherosów i pokonać kosmitę. Oczywiście łotrzy robią to pod przymusem zdetonowania bomb umieszczonych w ich głowach przez Amandę Waller, szefową agencji ARGUS (coś na kształt CIA). Jeśli nie wiesz, o czym mówię, to przeczytaj nasz artykuł o premierze Suicide Squad, w którym wyjaśniłem nieco ideę tej grupy.

Bardzo prosta koncepcja, prawda? Bo taka ma być! To jest praktycznie przełożenie banalnych komiksów głównego nurtu na ekran monitora. Mimo prostoty całość niezwykle intryguje i trzyma w pewnym napięciu. Początek wydaje się lekko chaotyczny, ale gra dość szybko pozwala nam poukładać sobie w głowie elementy fabuły.   

Dodatkowo należy docenić humor całej produkcji. Choć nie są to żarty najwyższych lotów, to – przynajmniej mnie – często bawiły. Polegają w dużej mierze na niestosownym zachowaniu w pewnych okolicznościach, milczącej reakcji bohaterów na wydarzenia oraz dużej dozie niezręczności w konwencji podobnej do tego, co znamy z np. The Office.

Koniecznie należy również wspomnieć o kreacji postaci i aktorach głosowych. Główni bohaterowie świetnie się ze sobą dogadują i całość idealnie koresponduje z komiksami. Każdy z nich ma unikalną osobowość, co dodaje autentyczności.

Sama gra aktorska, mimo niekiedy sztywnych dialogów, wypadła naprawdę genialnie, choć boty powinny trochę mniej ze sobą rozmawiać, bo kakofonia powstająca przy ciągłych żarcikach i tekścikach może być męcząca.

Przejście głównego wątku zajmuje średnio około 5–7 godzin. Mnie zajęło około 6 i omijałem misje poboczne, jak tylko się dało (o czym zresztą będzie w dalszej części recenzji). W każdym razie jest dość krótko. Czy to źle? W żadnym wypadku. Tak samo jak komiksy tego typu produkcje nie potrzebują długich opowieści.  

Niestety, od mniej więcej 3/4 historii wszystko zaczyna nienaturalnie przyspieszać, a pewne rozwiązania fabularne wypadają bardzo cienko. Oczywiście nie powiem dokładnie jakie, bo byłby to dość duży spoiler. Jednakże śmiało można wysunąć tezę, że deweloperzy poniekąd zniszczyli istotę postaci takich jak Batman i Superman.

Historia końca w zasadzie nie ma. Jak pisałem, jest to gra live service. Twórcy zamierzają kontynuować ją przez 12 następnych sezonów, do których będzie możliwy zakup przepustki. Myślę, że nie jest to całkowicie uczciwe w stosunku do graczy, którzy już raz produkt nabyli. Chociaż patrząc na obietnice Warner Bros., z każdym sezonem może nas czekać sporo dodatkowych postaci i misji (także fabularnych).


Jak się gra Legionem Samobójców?

Najważniejszym elementem każdej gry jest oczywiście rozgrywka, sposób jej implementacji i różnorodność wykonywanych czynności. Z przestrzeni medialnej wychodzi zdecydowanie za dużo głosów, że deweloperzy zawiedli na całej linii, choć według mnie nie jest to prawda.

Prawda jest odrobinę bardziej gorzka, gdyż trzon rozgrywki w Suicide Squad: Kill The Justice League jest bardzo obiecujący, przystępny i niezwykle przyjemny. Tym samym pokazuje, jak dobry produkt mogliśmy otrzymać bez interwencji wydawcy.

Przechodząc do konkretów – schemat jest bardzo prosty. Przemieszczamy się po dość dużej mapie fikcyjnego miasta Metropolis. Po drodze napotykamy patrole kosmitów lub postawione przez nich gniazda z działkami. Możemy je niszczyć lub ignorować, ale to looter shooter, więc czasami zmusza nas do grindowania (co wiąże się ze zbieraniem expa i przedmiotów).

Na mapie pojawiają się także zadania poboczne i fabularne. Są one w kilku formułach, które aktywują się wraz z rozwojem fabuły. Niemniej jednak tych rodzajów jest mało i po zrobieniu jednego takiego questa reszta jest banalnie powtarzalna. Dlatego robiłem tylko wymagane zadania i nic ponadto. Zwyczajnie nie było to ciekawe. 

Zazwyczaj w grach tego typu, jeśli unikamy grindu, to mamy trudności z pokonywaniem głównego wątku. Nie w przypadku Legionu Samobójców. Tutaj należy jednocześnie pochwalić i skrytykować twórców. Bez problemu mogłem stawiać czoła kolejnym bossom mimo nie najlepszego wyposażenia i braków w drzewku rozwojowym. O czym dosadnie informowała mnie Amanda Waller.

Jest to również pewnym problemem, gdyż same pojedynki nie należały do najtrudniejszych i były dość nudne. To nie są walki rodem z Dark Souls albo Elden Ringa. To schematyczne potyczki polegające na ciągłym unikaniu od dwóch do czterech typów ataków, które są unikalne (choć podobne) dla każdego bossa. Stąd członkowie Ligi Sprawiedliwości nie są mocni, mają po prostu bardzo dużo zdrowia, przez co walka się przeciąga. 


Jak się bije Task Force X? – system walki i rozwoju w Suicide Squad

Walka i sposób poruszania się po mieście to element, w którym Legion Samobójców po prostu błyszczy. Gra daje niezwykłą satysfakcję z mordowania hord kosmitów i skakania po budynkach.

W dowolnym momencie możemy wybrać jednego z czterech bohaterów, a reszta podąża za nami jako boty. Chyba że gramy ze znajomymi, wtedy każdy wybiera sobie jedną postać. Każda z nich jest w posiadaniu gadżetu lub umiejętności pozwalającej na efektowne poruszanie się po mieście:

  • Harley Quinn – linka i bat-lotnia;
  • Deadshot – plecak odrzutowy;
  • Kapitan Boomerang – moc prędkości (Speed Force);
  • King Shark – po prostu umie daleko skakać, bo jest rekinem-półbogiem.

Stąd sposoby poruszania się po mieście są dość unikalne i gwarantują odrobinę inny styl walki. Przykładowo Deadshot może się utrzymywać w powietrzu i strzelać do wrogów ze snajperki, a Boomerang zaskakuje wrogów prędkością.

Każdy z łotrów ma także unikalne ataki specjalne, ładujące się z czasem i przy nabijaniu mnożnika (napełnianego dzięki zabijaniu stworów). Działają one na podstawie wyżej wymienionych gadżetów i zdolności. King Shark uderza w ziemię z wyskoku, a Boomerang odbija się od przeciwników z ogromną prędkością. Wygląda to naprawdę efektownie i zadaje duże obrażenia obszarowe.

Oprócz tego do dyspozycji są bronie palne i do walki wręcz. Można je tworzyć u zrekrutowanego do bazy Pingwina lub pozyskać jako nagrody z misji. Połączenie broni, skilli i bardzo dynamicznego ruchu jest niezwykle przyjemne. Feeling strzelania dopracowano bardzo dobrze i ciężko jest tutaj zarzucić Rocksteady jakiś błąd. Jak pisałem wyżej, jest to dla mnie bardzo gorzka przyjemność, bo idealnie pokazuje to, czym Legion mógł się stać.

Przechodząc do rozwoju postaci, tutaj już tak kolorowo nie jest. Drzewko rozwojowe jest bardzo nudne i pozbawione finezji. Z każdym poziomem dostajemy do rozdania punkty, które przeznaczamy na nowe „umiejętności”. Zostały one ujęte w cudzysłowie, bo zamiast fajnych, unikalnych ruchów wybieramy jedynie dodatkowe statystyki opisane w procentach.

W trakcie gry prawdopodobnie wybierzesz jedną postać, którą przegrasz 90% czasu. Zrobiła tak zdecydowana większość graczy, i ja też. Problem jest jeden – bohaterowie nie levelują równocześnie. Każdy ma oddzielny pasek doświadczenia i boty, niestety, zdobywają expa o wiele wolniej (bo zabijają mniej przeciwników). To oczywiście próba zapełniania świata kontentem i wymuszenia na graczach kompletujących osiągnięcia, by spędzali dodatkowe godziny gry na średnio przyjemnym grindzie.

Na koniec tego wątku powiem jeszcze, że postacie mają naprawdę fajne stroje. Można je kolorować i wymieniać poszczególne elementy garderoby. Łotrzy mogą wyglądać poważnie lub dziwacznie, realistycznie lub komiksowo. Megafajna sprawa i jedyny powód do ukończenia wyzwań Człowieka Zagadki. 


Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości – grafika i wydajność

Jeśli chodzi o grafikę, to Legion Samobójców również ma się czym pochwalić. Zarówno w trakcie rozgrywki, jak i renderowanych cutscenek. Rocksteady zadbało o wysokiej jakości tekstury i wybitne animacje twarzy. Same przerywniki są – co ciekawe – dość długie jak na grę tego typu i wyglądają po prostu obłędnie. Choć krajobrazy nie są już tak zachwycające, to trzymają odpowiedni poziom, satysfakcjonują. Niestety niesie to ze sobą pewne konsekwencje.

Jednym z ważnych dla mnie, jako gracza pecetowego, aspektów jest wydajność. Jeśli grasz na konsoli, to śmiało możesz pominąć ten akapit, gdyż u ciebie gra będzie działała elegancko.

Niestety na komputerach osobistych wciąż występują ogromne problemy optymalizacyjne, co pokazuje również stan całego rynku, na którym producenci ogromnych gier AAA nawet nie starają się zadbać o podstawową potrzebę dużej ilości klatek na sekundę.

W przypadku Legionu jest jeszcze gorzej, gdyż wielu użytkownikom DLSS (mający na celu poprawienie płynności) po prostu odejmuje dodatkowe klatki. Deweloper nie odniósł się do tego, a kolejne łatki nie wskazują na poprawę stanu rzeczy.

Gracze z topowymi kartami graficznymi i procesorami narzekają na spadki poniżej 60 klatek na sekundę. Umówmy się, grafika w Suicide Squad, choć niesamowicie ładna, nie jest na tyle wybitna ani zaawansowana, żeby RTX 4090 miał problem z jej uniesieniem.


Battle passy i inne (nie)smaczki

Jak już wiemy, Suicide Squad: Kill The Justice League to gra live service. Jak na razie nie objawia się to tak dosadnie, bo elementów zakupowych mamy tutaj malutko. Jednym z nich są żetony przepustki.

Zgodnie z zapowiedziami twórców, każdy sezon przyniesie jakieś zmiany, nowe postaci, bronie, misje i tak dalej. Już widzieliśmy na okładkach wprowadzenie Jokera. Istnieje całkiem spora szansa, że z czasem gra dostanie tyle usprawnień, że będzie realnie grywalna przez bardzo długi czas, na co sam liczę.

Bardzo jednak martwi i niepokoi, że ten model biznesowy poniekąd wymaga od graczy połączenia z serwerami. Niezależnie od tego, czy gramy solo, czy w trybie wieloosobowym. Jest to frustrujące, bo serwery potrafią się czasami losowo wykrzaczyć i nie możemy pograć w grę, za którą zapłaciliśmy.


Czy warto kupić Legion Samobójców? Podsumowanie

Jak widać, nie taki diabeł straszny. Legion Samobójców ma naprawdę złe recenzje na wszystkich platformach. Według mnie są one totalnie nieuzasadnione i wynikają z czystej niechęci do tego konkretnego modelu biznesowego.

Fakty są takie, że Suicide Squad ma naprawdę masę elementów, które świadczą o jakości i zaangażowaniu Rocksteady. Naprawdę intrygująca fabuła, bardzo dobra gra aktorska, superkreacja postaci, fantastyczna grafika i niezwykle satysfakcjonujący system walki.

Oczywiście, produkcja ma też znaczące wady. Nierówne tempo i rozwalenie fabuły pod sam koniec, bardzo powtarzalne i zniechęcające misje (oraz rozwój postaci) czy chociażby odebranie graczom prawdziwego zakończenia.

To wszystko budzi wątpliwości, ale jednocześnie daje nadzieję na zmiany. Ja sam gwarantuję, że przejście wątku głównego to – mimo wad – naprawdę przyjemna przygoda. Nie żałuję ani minuty spędzonej przy tym tytule i bawiłem się doskonale.

Jeśli chcesz kupić Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości, to w Euro znajdziesz wersje na konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X (również Edycję Deluxe)!

Polecane gaming
Czy ten artykuł był dla Ciebie przydatny?

Napisz nam, co myślisz

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Zostaw nam swoją opinię

Przykro nam, że ten artykuł nie spełnił Twoich oczekiwań. Chcemy się dowiedzieć, co możemy poprawić.

Wybierz jedną z opcji: *

Jeśli chcesz, podaj nam więcej szczegółów:

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Dziękujemy za dodatkowy komentarz!

Zapisaliśmy Twoją wiadomość. Pomoże nam poprawić i ulepszyć treści w serwisie.

Dziękujemy! Zapisaliśmy Twoją opinię

Już zapisaliśmy Twój głos!

Dziękujemy!